22 maja 2014

Chapter Twelve

Promienie słońca delikatnie przebijały się przez zaszronione szyby, dając do zrozumienia, że zima powoli znika z Anglii. Ludzie z radością spacerowali po parkach i alejach, korzystając z pięknej pogody. Niestety nie wszyscy czuli radość z nadchodzącej wiosny. Dzwonek telefonu rozbrzmiał w jednym z londyńskich miast, jednak właścicielka nie miała zamiaru odbierać. Ruda dziewczyna zakopana w miękką puchową pościel niechętnie sięgnęła po telefon. Właściwie nie musiała tego robić, ponieważ doskonale zdawała sobie sprawę kto dzwonił. Willo wywróciła oczami widząc zapchany rejestr połączeń. Minęło raptem kilka dni od wydarzeń w willi Louisa. Willow bez zastanowienia wzięła urlop by odpocząć, nawet nie próbując tłumaczyć całej sytuacji Christophowi czy Niallowi. To co się stało musiało zostać pomiędzy nią a Louisem tak długo,jak to było możliwe. Starała się być silna, jednak nie zawsze jej to wychodziło. Zwłaszcza noce były bardzo ciężkie. Nie potrafiła zapanować nad swoim naiwnym i zawiedzionym sercem, które próbowało jej wmówić, że cała ta sytuacja to jedna wielka pomyłka. Niestety ona wyrosła z bajek w których wszystko kończyło się długo i szczęśliwie. Wierzyła natomiast w te bardziej mroczne zakończenia. Termin zmiany lokalu zbliżał się wielkimi krokami, a oni nadal nie mieli żadnego zastępczego lokalu. Frustracja, stres i nie wyspanie powodowały, że Willow stała się spięta i drażliwa. Dla bezpieczeństwa swojego a także przyjaciół i klientów postanowiła wziąć kilka dni wolnego, by uporządkować cały ten bałagan. Jedno wiedziała na pewno. Musiała zapomnieć o Louisie i o tym co kiedykolwiek było między nimi. Jednak jak zapomnieć o facecie w którym się zakochało tak gwałtownie i niespodziewanie. Ruda opadła na poduszki, czując jak w jej szarych tęczówkach na nowo zaczynają się gromadzić niepotrzebne łzy. Ciszę panującą w domu przerwało donośne pukanie do drzwi. Przez chwilę dziewczyna sądziła, że Tomlinson wrócił i postanowił ją męczyć od samego rana. Jednak sposób w jaki ktoś dobijał się do jej mieszkania był inny, więc postanowiła zejść na dół i sprawdzić kto stoi na progu. Sięgnęła po szlafrok leżący na fotelu i zeszła na dół. Powoli uchyliła drzwi i uśmiechnęła się delikatnie widząc na progu blondyna. Chłopak nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka.
-Cześć Niall, proszę rozgość się.
Niebieskooki spojrzał na przyjaciółkę przez ramię, jednak nie uśmiechnął się. Powaga na jego twarzy zdziwiła Willow, ponieważ nie widziała go w takim stanie zbyt często.
-Stało się coś Nialler?
-To ty mi powiedz.
-Nie rozumiem.
-Myślę, że doskonale rozumiesz. Co się z tobą dzieje Will? Stałaś się cicha, smutna i bardzo kąśliwa. Kilka dni temu widziałem jak płakałaś na zapleczu.
-Niall, przepraszam cię, ale to jest bardzo skomplikowane.
Blondyn podrapał się po głowie, szukając jakiegoś dobrego argumentu, którego mógłby użyć.
-Czy Tomlinson, który koczuje pod twoim domem ma z tym coś wspólnego?
Po twarzy Willow zrozumiał, że trafił w czuły punkt. Ruda szybko się jednak pozbierała i przybrała obojętny  wyraz twarzy.
-Jestem pewna, że się pomyliłeś Niall. Louis... To znaczy pan Tomlinson ma ważniejsze sprawy na głowie, niż koczowanie pod moim domem.
-Zaskakujące, ponieważ jeszcze 10 minut temu go widziałem. Zresztą jeśli nie wierzysz mi to zajrzyj przez okno.
Willow niepewnie podeszła do okna i odsłoniła zasłonę, jakby bała się tego, co zobaczy za nią. Odetchnęła głęboko widząc znajomy samochód zaparkowany po drugiej stronie ulicy.
-Więc, powiesz mi o co chodzi?
-Mówiłam ci już, że to...
-Skomplikowane, wiem. Ale czy nie od tego są właśnie przyjaciele, żeby pomagać rozwiązywać swoje problemy?
-Znienawidzisz mnie, jeśli ci powiem co zrobiłam.
Niall podszedł do dziewczyny i uścisnął ją mocno. Ta zadrżała w ramionach przyjaciela. Kilka gorących łez spłynęło po jej bladych policzkach. Horan wtulił twarz we włosy rudej i uśmiechnął się lekko.
-Nie ma takiej rzeczy, którą mogłabyś zrobić i za którą bym cię znienawidził. Jesteś dla mnie jak siostra. Nigdy nie przestanę cię kochać i wspierać.
-Jesteś pewien?
-Jestem. A więc teraz rusz ten swój zgrabny tyłek do kuchni i zrób herbatę a ja tu grzecznie na ciebie poczekam.
Zrezygnowana Willow skierowała się do kuchni, czując, że nie ma zbyt wielkiego wyboru. Zastanawiała się jak ma wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. W końcu dała za wygraną i uznała, że jeśli wyzna całą prawdę przynajmniej jednemu z przyjaciół, to poczuje się lepiej. Kilkanaście minut później weszła do salonu z dwoma kubkami herbaty owocowej i mocnym postanowieniem rozmowy. Niall siedział na kanapie, nie będąc pewnym czego ma się spodziewać. Po minie rudej widział, że faktycznie jest to coś poważnego. Nie był głupi i mógł się domyśleć, że chodzi o Louisa, niestety nawet nie próbował zastanawiać się co tym razem wymyślił ten facet. Blondyn zauważył, że dziewczyna zmieniła się odkąd go poznała. Czasem cieszył się na zmiany jakie w niej zaszły. Niestety były także momenty, gdy te zmiany nie były pozytywne i to martwiło chłopaka. Cierpliwie poczekał aż dziewczyna usiądzie i zacznie mówić. Nie chciał jej popędzać, zwłaszcza, że ta denerwowała się już wystarczająco mocno. W końcu jednak nie wytrzymał krępującej ciszy pomiędzy nimi.
-Więc?
Ruda potarła dłonie i spojrzała w niebieskie tęczówki przyjaciela. Przez moment się wahała, jednak widząc w jego oczach ciepło i zrozumienie, którego tak jej ostatnio brakowało, złamała się. Łzy wypłynęły z jej oczu i dopiero po chwili dotarło do niej, że płacze. Irlandczyk patrzył na to zdumiony, nie wiedząc jak powinien zareagować. W końcu przyciągnął do siebie dziewczynę i delikatnie pogładził ją po plecach.
-Powiesz mi o co chodzi?
-Przepraszam ja... Nie wiem nawet od czego zacząć.
-Mam przyjaciółkę, która zawsze mi powtarza, że jak nie wiesz od czego zacząć to musisz zacząć od początku.
Ruda zaśmiała się słysząc własne słowa z ust przyjaciela. Wierzchem dłoni otarła mokre policzki i westchnęła.
-Przepraszam cię za ten wybuch. Nie wiem dlaczego tak nagle się rozpłakałam.
-Każdy ma czasem moment słabości. To nie zbrodnia. Jednak jeśli nie powiesz mi dlaczego się rozpłakałaś i co się dzieje, to będę musiał pójść zadać kilka pytań twojemu prześladowcy.
-Proszę cię, tylko nie on...
Cichy głos dziewczyny zaskoczył chłopaka jeszcze bardziej niż wcześniejszy wybuch łez. Niall zmarszczył czoło przybierając groźny wyraz twarzy.
-Cz on ci coś zrobił? Bo jeśli tak to...
Horan wstał gotowy do Tomlinsona po jakiekolwiek wyjaśnienia, jednak Willow szybko go powstrzymała.
-To nie tak... Pamiętasz gdy ostatnio u mnie byliście, ty i Christoph?
-Wtedy gdy tak dziwacznie się zachowywałaś? Pamiętam, i co z tego?
-A pamiętasz twój dowcip? Ten o kochanku w kuchni?
-Owszem, ale co to ma do...
Wyraz twarzy Nialla zmienił się gdy dotarło do niego co Willow próbuje mu powiedzieć.
-Był u ciebie? Louis wtedy był u ciebie?
Ruda spuściła wzrok i zapatrzyła się na swoje splecione dłonie. Chłodny głos przyjaciela wcale nie dodawał jej odwagi w tej rozmowie.
-Ttak... Umówiliśmy się wcześniej w antykwariacie. Chcieliśmy...
-Czekaj! Kiedy zapytałem cię co chciał Louis, odpowiedziałaś, że nic nie chciał. Dlaczego mnie okłamałaś?
-Bałam się waszej reakcji. Nie chciałam, żebyście pomyśleli sobie coś głupiego. Zwłaszcza Christoph...
-On cię kocha Will.
-Ja to jestem w stanie zrozumieć, jednak nie kocham go tak jak on by tego chciał. Watrin zawsze będzie dla mnie jak brat. Tylko i wyłącznie brat.
-Miejmy nadzieję, że któregoś dnia to mu minie i pozna kogoś z kim będzie szczęśliwy.
-Ja też tego pragnę Niall.
-Okey, wróćmy do tego co było potem. A więc Louis cię odwiedził, co stało się potem?
Policzki Willow pokryły się purpurą. Jej reakcja była aż nadmiar wyraźna.
-Willow?
-Rozmawialiśmy, po czym... My... Pocałowaliśmy się!
Ruda wstała gwałtownie, nie będąc w stanie dłużej usiedzieć na sofie obok przyjaciela. Chłopak wpatrywał się w jeden punkt nie będąc w stanie wydusić z siebie ani słowa.
-Czy... Czy to znaczy, że wy... Że jesteście razem?
Willow odwróciła się od okna w które spojrzała i popatrzyła na Nialla. Po chwili parsknęła ironicznie.
-Wyobrażasz sobie ten związek? Pod warunkiem, że pan Tomlinson byłby w stanie być w związku...
-No dobrze, powiedzmy, że nie odrzuca mnie to co mi właśnie powiedziałaś. Co było dalej?
-Wpadliście wy. Louis ulotnił się kuchennymi drzwiami zanim wy zdążyliście wtargnąć do kuchni.
Niall uśmiechnął się pod nosem mając nadzieję, że dziewczyna tego nie zauważyła. Cieszył się ze swojego cudownego wyczucia czasu. Nie miał zamiaru wspominać o tym Christophowi, ponieważ wiedział jaki charakter ma chłopak i jak może to się skończyć.
-Czy to znaczy, że wasze... rozmowy skończyły się tamtego dnia?
-Niestety nie. Louis uparł się by ze mną porozmawiać a ja... Chciałam przekonać go by zatrzymał kamienice.
Brwi chłopaka uniosły się aż do nasady włosów gdy usłyszał słowa rudej. Z niecierpliwością czekał na dalszy ciąg wiadomości na temat kamienic. Widząc jednak, że dziewczyna się zamyśliła, szturchnął ją mocno w ramię.
-Ciąg dalszy? Bo nie sądzę, żebyś zalewała się łzami i tak zachowywała z powodu jednego pocałunku.
Willow wzięła głęboki wdech i odgarnęła włosy z czoła.
-Jeszcze tego samego dnia przysłał po mnie samochód z kierowcą, który zawiózł mnie do niego.
Niall gwizdnął cicho słysząc słowa Willow.
-No proszę! Widzę, że ktoś próbuje cię poderwać na bogactwo. Po co tam pojechałaś Will?
-Chciałam z nim dokończyć wcześniejszą rozmowę. Upewnić się jakie jest jego stanowisko w sprawie kamienic.
Niall zmrużył oczy zastanawiając się nad czymś.
-Ustaliliście w końcu coś konkretnego?
Willow zadrżała na wspomnienie nocy spędzonej z chłopakiem. Obrazy przewijały jej się w głowie niczym kiepski film w którym była główną bohaterką. Ruda spojrzała na chłopaka i przymknęła oczy widząc jego wzrok pełen nadziei. Nie mogła go jednak okłamywać. Nie tym razem.
-Owszem. Louis po tym jak obiecał zostawić kamienice i nas w spokoju dogadał się z prawnikiem na temat sprzedaży.
Zdziwiony Horan zastanawiał się jak sformułować kolejne pytanie.
-A pytałaś go dlaczego to zrobił? To znaczy... Rozumiem, że nie ma wobec ciebie czy nas jakichkolwiek zobowiązań, ale wyjaśnił ci to jakoś? Poza tym skąd wiesz o jakimkolwiek układzie?
Willow zawahała się, jednak po chwili uznała, że teraz nie ma wyboru i musi dokończyć.
-Następnego dnia rano znalazłam w jego gabinecie wstępną umowę sprzedaży kamienic.
-A może to była umowa dla ciebie? Może chciał zrobić to... Czekaj... Czy ty powiedziałaś, że znalazłaś tą umowę następnego dnia!?
Dziewczyna skuliła się na fotelu, słysząc wzburzenie w głosie przyjaciela.
-Niall ja...
-Pozwól, że sobie to poukładam. Poznałaś faceta, który okazał się nowym właścicielem kamienic. Zmieniasz się nie do poznania, okłamujesz przyjaciół i urządzasz potajemne schadzki z facetem, który chce zniszczyć ciebie i twoich najbliższych... A teraz chcesz mi powiedzieć, że się z nim przespałaś!?
-Niall zrozum, że ja tego nie...
Horan odwrócił się na pięcie i zmierzył dziewczynę ostrym spojrzeniem.
-Zrozumieć? Próbowałem zrozumieć gdy powiedziałaś mi o waszych spotkaniach i rozmowach. To? Nie Willow! Nie jestem w stanie tego zrozumieć! Jak mogłaś nam zrobić coś takiego!? Jak mogłaś zrobić coś takiego Christophowi!?
-Popełniłam błąd! Nie planowała tego, to po prostu się stało!
-Stało się? Przespałaś się z gościem, który niszczy nam życie i mówisz mi, że "stało się" !? Zwariowałaś...
Willow poczuła nieprzyjemne kłucie w okolicy serca.  Nie oczekiwała zrozumienia, jednak ostry atak chłopaka ją zaskoczył.
-Ty nigdy nie popełniłeś błędu Niall?
-Owszem, ale nigdy nie zdarzyło mi się was oszukać z powodu takiego błędu! Na litość boską Willow ja już nie wiem kim jesteś!
Chłopak odwrócił się na pięcie i wyszedł trzaskając drzwiami. Willow dopiero po chwili zrozumiała, że stoi na środku salonu zaciskając z całej siły pięści. Odetchnęła głęboko i rozluźniła palce. Łzy powoli spłynęły po jej zaczerwienionych policzkach. Zrozumiała, że popełniła ogromny błąd mówiąc Niallowi o nocy spędzonej z Tomlinsonem. Podeszła do drzwi i osunęła się nich, szlochając głośno. Po chwili ruszyła chwiejnie do pokoju. Otworzyła szafę i wrzuciła kilkanaście przypadkowych ciuchów do wyciągniętej przed chwilą walizki. Już wcześniej myślała o wyjeździe, a teraz, po tej rozmowie z Niallem była pewna, że wyjazd był jedyną opcją. Nie była w stanie przebywać w tym samym miejscu co Louis. Nie teraz kiedy pozwoliła mu złamać swoje serce.

-----------------------
Długo się naczekaliście na ten rozdział, prawda? Przepraszam was za to. Miałam taki magiel, że właściwie nie wiedziałam w co ręce wsadzić. Praca, dom, szablony, zwiastuny. Nevemind! A więc jest! Naprawdę ciężko było mi napisać ten rozdział ponieważ jest on przejściowy. Nie dzieje się w nim tak znowu wiele ale jest istotny dla całości więc musiałam go stworzyć. Dalej! Skoro już troszkę ogarnęłam siebie i cały bałagan jaki mam to mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiały się systematyczniej. Mam na twitterze jedną taką zawziętą fankę mojej twórczości która przypomina mi o blogu,rozdziałach i o tym jak dawno nic nie publikowałam xD Tak Koneko kochanie mówię o Tobie! xx Cieszę sie widząc takie wpisy bo wiem że to co piszę was interesuje :) Martwi mnie tylko jedna rzecz. Ostatni rozdział wyświetliło 31 osób a skomentowało raptem 5. Dziękuję ślicznie za te 5 ponieważ nie byłoby mnie tutaj bez was, jednak naprawdę chciałabym w przyszłości zobaczyć was więcej <3 A więc czytajcie, komentujcie i dawajcie znać co myślicie! Serdecznie też zapraszam na mojego nowego bloga www.one-shot--fanfiction.blogspot.co.at na któym niebawem pojawi się prolog! A więc to chyba wszystko więc zapraszam do czytania i komentowania xx Enjoy!