15 czerwca 2014

Chapter Fourteen

Mówią, że sztuką jest wybaczyć, sztuką jest ponownie zaufać.”


Dziewczyna uniosła niespokojnie rękę i przetarła podpuchnięte oczy. Płakała od kilku godzin, jednak nadal nie była w stanie przestać. Pociągnęła żałośnie nosem dla podkreślenia swojego stanu. Bała się zamknąć powieki, ponieważ gdy tylko to robiła, od razu widziała Louisa. Jego niebieskie oczy nawiedzały ją we śnie i nie wiedziała jak się go pozbyć. Za dnia znajdywała sobie coraz to nowsze zajęcia, żeby nie myśleć o chłopaku. Niestety noce nie były tak łatwe do zagłuszenia. Serce, które nie było dopuszczane do głosu za dnia odbijało to sobie w nocy. Wtedy właśnie cierpiała podwójnie. Rude kosmyki przyklejały się do policzków. Każda część ciała emanowała niesamowitym bólem. Najbardziej serce. To ono odebrało wszystkie mentalne ciosy. Pozwoliła sobie na otwarcie się i zaufanie a teraz płaciła cenę ze naiwność. Gdy usłyszała ciche głosy na korytarzu, szybko przykryła twarz rękawem, udając, że śpi. W tym stanie nie chciała przyjmować jakichkolwiek gości, a już zwłaszcza przyjaciół. Po chwili drzwi cichutko skrzypnęły.

-Willow? To tylko ja. Chciałam sprawdzić czy czegoś nie potrzebujesz…

Ciepły głos Maury dotarł do uszu rudowłosej powodując, że wstrząsnął nią cichy szloch. Troska i ciepło kobiecego głosu sprawiło, że Willow pękła niczym bańka mydlana. Maura podbiegła do łóżka i z całej siły przytuliła najlepszą przyjaciółkę swojego młodszego syna. Gdy przyjechała kilka dni wcześniej wyglądała jak wrak człowieka. Nawet nie próbowała ukrywać, że ktoś zranił ją do żywego. Nie chciała jeść, rozmawiać czy wychodzić z pokoju. Jedyne co robiła, to płakała. Często przechodząc obok pokoju w którym nocowała Willow kobieta słyszała jak powtarzała jedno imię przez sen lub szlochała. Starszej kobiecie serce pękało gdy widziała jak ruda cierpi, jednak nie umiała przedostać się przez mur jaki zbudowała wokół siebie zaraz po przyjeździe. Do tej pory radosna, gadatliwa i pełna wigoru dziewczyna stała się cieniem. Istotą wypełnioną powietrzem która egzystowała dookoła całej reszty czekając aż ktoś odda jej popękane serce by mogła je poskładać. Niestety ten dzień nadal nie nastąpił. Maura usiadła na brzegu łóżka delikatnie kołysząc Willow w ramionach niczym małe dziecko. Zauważyła, że miarowe głaskanie po głowie sprawia, że dziewczyna staje się spokojniejsza.

-Wiem, że boli. Kiedyś przestanie. Z dnia na dzień ten ból stanie się mniejszy.

-Czy to kiedykolwiek minie?

-To zależy jak bardzo ci na nim zależało. Ale taki ból nigdy nie mija. Zanika czasami pod nakładem spraw codziennych, jednak pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach. Chcesz może gorącej czekolady? Nie sprawi, ze ból zniknie, ale może go odrobinę ukoić.

Dziewczyna pokiwała twierdząco głową i powoli podniosła się z łóżka. Nie chciała schodzić na dół, wiedząc, że tam czeka na nią Niall. Jednak domyślała się, że to metoda Maury na ściągnięcie jej na dół. Była równie uparta jak jej syn, więc nawet nie próbowała walczyć. Obawiała się, że jeśli po kilku minutach nie zeszłaby do salonu, Maura osobiście by po nią przyszła i ściągnęła siłą. Westchnęła głęboko i skierowała się na dół. Na moment przystanęła na schodach próbując zebrać myśli i wynaleźć jakiekolwiek dobre argumenty na swoją obronę. Szybko jednak odpuściła i pokonała kilka ostatnich stopni. Spojrzała na chłopaka siedzącego w salonie. Nie miała odwagi popatrzeć przyjacielowi w oczy. Nie po tym jak po prostu spakowała się i uciekła, zostawiając go z każdym problemem samego. Wiedziała, że postąpiła jak tchórz, jednak wolała zrobić to niż cierpieć każdego dnia. Widywanie Louisa tak często było jednak zbyt dużym wyzwaniem dla jej zranionego serca. Chciała się odciąć od wszystkiego co było związane z niebieskookim chłopakiem. Czuła się okropnie, że nie pozwoliła sobie pomóc i zataiła prawdę przed Christophem, który zamartwiał się o nią w Anglii. Wiedziała, że to jest zbyt intymne żeby o tym opowiadać. A prawda była taka, że zachowała się, jak zakochana nastolatka i pozwoliła sercu decydować o swoim życiu i o tym jak ma ono wyglądać. To był jej pierwszy błąd. Drugim było zaufanie Louisowi. Pozwoliła sobie na stracenie czujności, a teraz przez to cierpiała. Gdy tylko zamykała oczy, przypominała sobie obrazy z ich wspólnej nocy. Często zastanawiała się na tym, co było bardziej bolesne. Fakt, że oddała mu najcenniejszy dar jaki dziewczyna może podarować chłopakowi, czy to, że ją oszukał. Po zastanowieniu dochodziła do wniosku, że obie sprawy są równie bolesne.

-Wiedziałam, że mnie znajdziesz.
-Nie musiałem szukać. Gdy tylko zrozumieliśmy, że uciekłaś, wiedziałem gdzie cię szukać…
-Niall ja…
-Nic nie mów. Jak mogłaś nam to zrobić?
Łzy wezbrały się w szarych oczach dziewczyny. Widząc jego zmęczoną i zatroskaną twarz zapomniała o kłótni jaką odbyli przed jej wyjazdem.
-Jak mogłaś nas tak zostawić bez żadnej konkretnej wiadomości? Wiesz jak się martwiliśmy? Christoph odchodzi od zmysłów w Londynie! I proszę cię, nie mów mi, że ten skrawek papieru, który zostawiłaś wyjeżdżając nazywasz wiadomością!
Ruda skuliła się słysząc pretensję w głosie przyjaciela. Wiedziała, że gdy ją znajdzie nie będzie miała łatwo.
-Powiedziałam mu, że potrzebuję kilka dni urlopu.
-Żaden z nas nie pomyślał, że tak po prostu się spakujesz i polecisz do Irlandii, na litość boską!
-Wiem i przepraszam za to, ale…
-Ale co?! Jesteśmy przyjaciółmi do jasnej cholery! A ty tak po prostu się spakowałaś, powiedziałaś, że potrzebujesz urlopu i zniknęłaś. Poza tym...
Dziewczyna poczuła rosnącą frustrację. Gdyby tylko wiedzieli jak się czuję po tym wszystkim, pomyślała. Odwróciła się i spojrzała Niallowi prosto w oczy po raz pierwszy odkąd przyjechał.
-Wybacz, że wyjechałam tak bez konkretnego słowa, jednak dusiłam się w Londynie i nie mogłam tam wytrzymać ani minuty dłużej. Proszę, powiedz, że mnie rozumiesz…
Chłopak wyglądał na ogromnie zdenerwowanego, jednak słysząc słowa przyjaciółki westchnął głęboko i przygarnął rudzielca do siebie.
-Rozumiem. Obecność dwóch walczących o ciebie samców stała się dla ciebie zbyt przytłaczająca. Mogłaś jednak powiedzieć coś więcej, chociażby gdzie się wybierasz. Nie chcesz wiedzieć, jak Louis zachowywał się odkąd wyjechałaś.
Na wzmiankę o chłopaku dziewczyna poczuła bolesny skurcz w okolicy serca.
-Proszę cię, nie wspominaj o nim.
Blondyn zmarszczył brwi jednak po chwili uniósł ręce do góry.
-Niech ci będzie. Jest jednak coś o czym musimy porozmawiać...
Willow patrzyła na chłopaka nic nie rozumiejąc. Jeszcze przed chwilą jego ton był chłodny i ostry, a teraz mówił cicho i delikatnie jakby nie chciał jej skrzywdzić.
-O czym chcesz porozmawiać?
-Chodzi o Christopha...
Ruda odgarnęła włosy z czoła i kiwnęła głową dając do zrozumienia chłopakowi, żeby kontynuował.
-On nie chciał żebym ci o tym mówił, ale Watrin miał wypadek.
-Dlaczego mówisz mi to dopiero teraz!? Co się stało? Jak on się czuje?
Niall położył dłoń na ramieniu roztrzęsionej przyjaciółki. Wiedział, że ta wiadomość ją zdenerwuje, jednak musiał jej to powiedzieć.
-Jego stan jest stabilny, wszystko jest pod kontrolą. Jest jednak coś co musisz wiedzieć...
-Coś więcej niż to, że mój przyjaciel jest w szpitalu i miał wypadek!? Jak to się w ogóle stało?
-To ma związek z tym co chcę ci powiedzieć. W zeszłym tygodniu Christoph chciał zrobić drobne przemeblowanie w antykwariacie. Przyszedł wcześniej i zajął się wszystkim. Wydawało mu się że czuje gaz, jednak nie zwrócił na to większej uwagi. Potem... Wszystko potoczyło się tak szybko...
Niall przetarł twarz nie będąc w stanie kontynuować. Pamiętał co czuł, gdy dostał telefon ze szpitala. Przerażenie wymieszane z wściekłością. Willow przyłożyła dłoń do ust by powstrzymać szloch paniki. Łzy wezbrały się w jej niebieskich oczach.
-Co z nim? Jak on się czuje?
-Lepiej. Już się wybudził. Jest poparzony, ale wyliże się z tego. Jak to Watrin, zawsze spada na cztery łapy.
Ruda uśmiechnęła się przez łzy. Widziała w oczach Nialla, że to nie wszystko co jej powiedział.
-Niall... Jest coś jeszcze? Jakaś rzecz o której mi nie mówisz?
Horan uniósł głowę i kiwnął bez przekonania.
-Policja twierdzi, że ten wybuch nie był przypadkowy.
Willow popatrzyła na przyjaciele szczerze zdziwiona.
-O czym ty mówisz?
-Will... Świadkowie widzieli w okolicy szczupłego, ciemnego blondyna ubranego w wytartą skórzaną kurtkę w kolorze brązowym.
Dziewczyna otworzyła oczy ze zdumienia i cofnęła się gwałtownie.
-To niemożliwe!
Niall zrobił krok w kierunku Willow, jednak ta szybko się cofnęła. W jej oczach malowało się przerażenie a twarz zrobiła się szara z przejęcia. Sądziła, że ten fragment przeszłości ma już za sobą. Miała nadzieję, że nigdy więcej nie będzie musiała bać się własnego cienia. Najwidoczniej się myliła

----------------------
No i jest! Kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję,że wam się spodoba. Następny rozdział zostanie dodany przed sobotą napewno, ponieważ potem będę po prostu niedostępna a nie chciałabym was zawieść jeśli chodzi o datę publikowania. Sądzę,że należy wam się małe wyjaśnienie. Owszem był moment gdy rozdziały nie pojawiały się systematycznie, jednak już się skończył. Rozumiem,że mogliście poczuć się zawiedzeni bądź przestać wchodzić z tego powodu na bloga. Jednak nie dodawałam żadnej notatki o zawieszeniu,ponieważ wiedziałam,że to jeszcze bardziej mnie spowolni.A więc mam zamiar dodawać notatki systematycznie.Jeśli jednak z jakiegoś powodu nie dam rady napisać rozdziału,powiadomię was o tym na twitterze.Dlatego proszę,jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił wejdźcie w zakładkę informowani i zostawcie tam jakieś namiary na siebie!<3 Ten rozdział ma odrobinkę dreszczyku!Nie chciałam krzywdzić nikogo,ale niestety musiałam.Padło na Watrina.Biedny Chris...Pojawiła się też nowa postać! Kto to? Zajrzyjcie do bohaterów. Prawie zapomniałam!Dziękuję osobie,która wypowiedziała się z anonima.Nie uważam,że jesteś hejterem,wręcz przeciwnie!Cieszę się,że ktoś powiedział mi coś ode serca.Postaram się nie zawieść xx Chyba to tyle,więc zapraszam do czytania! Enjoy! xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz