Rok wcześniej:
Dziewczyna wpatrywała się w dokument nic z niego nie rozumiejąc. Ciasny
kok, który miała zawiązany do pracy rozsupłał się, sprawiając, że kosmyki
łaskotały ją po policzkach. Odgarnęła włosy i podniosła wzrok na ojca
siedzącego w fotelu.
-Tato, co to oznacza?
-To tylko przejściowe problemy, córeczko…
Willow wywróciła oczami słysząc słowa ojca. Odkąd matka dziewczyny
zmarła dwa lata wcześniej, Ralph traktował córkę ponownie jak małą dziewczynkę.
-Tato, proszę cię powiedz mi, o co chodzi.
-Willow, to naprawdę nie jest twoja sprawa. Skończ śniadanie i idź po rzeczy,
bo spóźnisz się do pracy.
Dziewczyna z pełnymi ustami mrugnęła do ojca i pobiegła na górę po
torbę. Szybko wrzuciła do środka strój roboczy, słuchawki i zbiegła na dół,
gdzie ojciec już czekał. Droga minęła w dość krępującej ciszy. Willow nie
potrafiła odpuścić tematu, a ojciec zdecydował nie ciągnąć dyskusji. Gdy
podjechali pod antykwariat, dziewczyna prychnęła zirytowana i trzaskając
drzwiami z całej siły, wyszła z samochodu. Ojciec uśmiechnął się pod nosem,
obserwując rozzłoszczoną córkę. Była dokładnie taka sama jak jej matka.
Zadziorna i uparta. Mężczyzna spojrzał w niebo mrużąc oczy. Wiele razy mając
kłopoty, modlił się do Boga i żony o pomoc. Tym razem jednak problem był dużo
większy i wątpił by wiara i modlitwa mogły mu pomóc. Nie bał się o siebie.
Przeżył wystarczająco dużo by w spokoju odejść z tego świata. Była jeszcze jego
córka. Miała raptem 21 lat i nie mógł pozwolić by w jakikolwiek sposób
cierpiała, zwłaszcza, że w ciągu dwóch lat życie jej nie rozpieszczało.
Zacisnął wargi i powoli wycofał samochód. Musiał walczyć, dla Willow.
Dziewczyna wpatrywała się w odjeżdżający samochód z niepokojem
wypisanym na twarzy. Po chwili poprawiła uwierającą ją torbę i weszła do
środka. Dzwoneczek nad drzwiami poinformował o jej obecności cały sklep. Ruda
uśmiechnęła się krótko widząc jasne włosy przyjaciela wystające zza drzwi.
-Niall, jeśli znowu okradasz naszą lodówkę to wezwę policję…
Chłopak wyszedł z rękami uniesionymi wysoko w górze.
-Wasza lodówka powinna się wstydzić, ponieważ jest tak pusta, że nawet
ja nie mam czego w niej szukać.
Willow zaśmiała się słysząc pretensję w głosie blondyna. Podeszła do
chłopaka i mocno go przytuliła.
-Stęskniłam się za tobą i twoim nieposkromionym… optymizmem.
-Chciałaś powiedzieć apetytem, prawda?
-Jak ty mnie dobrze znasz Horan. Jak Irlandia?
-Piękna. Jak zawsze o tej porze roku. Mama prosiła by cię uściskać.
Dziewczyna zmrużyła swoje szare oczy patrząc na niebieskookiego
przenikliwym wzrokiem. W końcu chłopak nie wytrzymał i sięgnął po spore
zawiniątko, które trzymał za plecami.
-Ok, prosiła też żebym przekazał ci to. Twoje ulubione.
Ruda wywróciła oczami i zabrała ciasto z rąk przyjaciela. Widziała jego
wygłodniały wzrok podążający za opakowaniem, jednak była nieugięta.
-Zapomnij. Najadłeś się w domu, to jest dla mnie.
Niall wygiął dolną wargę starając się przybrać smutny wyraz twarzy.
Willow złapała się za brzuch nie mogąc powstrzymać wybuchu śmiechu. Po chwili
uchyliła kawałek folii i skierowała przysmak w stronę swojego nienajedzonego
przyjaciela.
-Wies, ze jesteś nalepsa przyjacolka na swiece?
-A ty wiesz, że z pełnymi ustami się nie mówi? W razie czego to ty
będziesz się tłumaczył Christophowi dlaczego nie pracuję, tylko objadam się
ciastem twojej mamy.
Blondyn skrzywił się słysząc imię szefa dziewczyny, jednak nie odezwał
się słowem. Żadne z nich nie usłyszało cichego dzwoneczka przy drzwiach.
-Czy ja czuję cudowne ciasto pani Horan?
Willow odwróciła się napięcie i stanęła twarzą w twarz ze swoim
pracodawcą.
-Christoph, ja…
-Przyjmujesz swojego przyjaciela z ciastem na zapleczu zamiast
przygotowywać sklep do otwarcia…
Dziewczyna spuściła wzrok czując zakłopotanie pod wpływem przenikliwego
spojrzenia blondyna.
-Na szczęście masz coś, czym możesz mnie przekupić…
Zdumiona dziewczyna podążyła wzrokiem za spojrzeniem szefa. Uśmiechnęła
się widząc ten sam wygłodniały wyraz twarzy, który chwilę temu widziała u
Nialla.
-Boże, mężczyźni! Czy wy macie tasiemca czy to po prostu coś w rodzaju
zachcianek jak u kobiet w ciąży! To ciasto miało być dla mnie, a tymczasem nie
zjem ani grama.
-Jestem twoim szefem…
-To brzmi jak przekupstwo. Ok, weź sobie kawałek. Ale Christoph,
kawałek!
Blondyn wyraźnie nie słuchał co Willow ma do powiedzenia, ponieważ już
kierował się w stronę ciasta. Dziewczyna machnęła na to ręką i skierowała się
do wyjścia by przygotować antykwariat do otwarcia. Układała książki na miejscu,
gdy nagle usłyszała kroki. Odwróciła się na pięcie i podskoczyła widząc
mężczyznę w kapturze. Odetchnęła głęboko kilka razy starając się utrzymać
spokój.
-Przepraszam, jeszcze mamy zamknięte.
Chłopak zmrużył oczy patrząc na dziewczynę nieodgadnionym wzrokiem.
-Przestraszyłem cię.
Willow zadrżała słysząc jego głos. Czuła jak przez całe ciało
przebiegają jej ciarki połączone z nieznanym do tej pory uczuciem. Nie
potrafiła określić czy to dobre, czy złe uczucie.
-Owszem, wszedł pan tutaj gdy jest jeszcze zamknięte. Nie wiedziałam o
pańskiej obecności, co lekko mnie zaniepokoiło. Byłabym wdzięczna, gdyby pan
poczekał na zewnątrz do otwarcia.
Chłopak zaśmiał się cicho a kaptur na jego głowie zakołysał się lekko.
-Aż tak staro wyglądam?
Kąciki ust dziewczyny podjechały lekko do góry. Starała się zachować
powagę, jednak było coś w tym tajemniczym chłopaku, co sprawiało, że był
zabawny.
-Może to kwestia kaptura. Nie mogę określić czyjegoś wieku, jeśli pół
twarzy zakrywa mu kaptur.
Willow od razu zauważyła zmianę w zachowaniu nieznajomego. Chłopak
zesztywniał i złapał za kaptur, jakby bał się, że dziewczyna zerwie mu go z
głowy.
-Przepraszam, nie powinienem…
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopak przeszedł między półkami,
kierując się w stronę wyjścia. Dziewczyna nie wiedziała jak zareagować, czuła jednak,
że nie chce jeszcze rozstawać się z nieznajomym.
-Przepraszam, jeśli powiedziałam coś, co pana uraziło!
Zdziwiony chłopak zatrzymał się na moment, jakby nie mógł się
zdecydować co robić.
-Jeśli mamy przejść na ‘ty’ to chciałabym poznać pańskie imię. Moje
jest na plakietce, więc ma pan ułatwione zadanie.
Rudowłosa była przekonana, że chłopak się uśmiechnął, mimo, że nie
widziała jego twarzy.
-Jestem Louis.
-Willow. Miło mi cię…
Dziewczyna nie dokończyła zdania, ponieważ z zaplecza wyszli Niall z
Christophem płosząc chłopaka. Gdy chwilę później odwróciła się by dokończyć to co
powiedziała, Louisa już nie było. Westchnęła zrezygnowana, jednak nie miała
czasu myśleć o tajemniczym osobniku.
-Hey Will, czy ty mówiłaś sama do siebie?
-Nie, ja… Był tu chłopak.
-To gdzie jest teraz? Chyba go nie wystraszyłaś?
-Nie, wszedł gdy byliśmy na zapleczu.
-To niemożliwe, zamknąłem drzwi.
Christoph dla podkreślenia swoich słów podszedł do drzwi i nacisnął
klamkę.
-Widzisz? Zamknięte.
-No nieźle Will, nie jesteś czasami za stara na wyimaginowanych
przyjaciół?
-Nie wymyśliłam go sobie. I nie mów do mnie Will!
-Willow, wybacz, ale jak nazwiesz kogoś, kogo nie widać i nie słychać i
do tego wygląda na to, że przechodzi przez zamknięte drzwi…
Dziewczyna wywróciła oczami i przeszła przez korytarz ignorując swoich
przyjaciół. Przygryzła nerwowo wargę zastanawiając się jak Louis dostał się do
środka. W końcu jednak dała za wygraną i zajęła się klientami, którzy powoli
zaczęli się schodzić do otwartego już antykwariatu. Kilkakrotnie złapała
Christopha na tym, że przygląda się jej uważnie. W końcu nie wytrzymała.
Podczas przerwy na lunch złapała blondyna za rękę i praktycznie siłą wciągnęła
na zaplecze.
-Mała, rozumiem, że mnie kochasz, ale nie w miejscu pracy ok? Możemy
umówić się po pracy, ale…
Dziewczyna spojrzała na niego niezrozumiałym wzrokiem. Gdy w końcu
zrozumiała do czego chłopak zmierza, wykrzywiła się lekko.
-Christoph wybacz, ale nawet za milion lat moje odpowiedź wciąż będzie
taka sama…
-Jaka?
-Odbiło ci!?
-To w takim razie, po co mnie tu ściągnęłaś?
-Wybacz mój drogi przyjacielu erotomanie, ale chciałam się zapytać,
dlaczego przez pół dnia gapisz się na mnie tym swoim wzrokiem…
-Jakim „moim” wzrokiem?
-Zawsze masz tą minę, gdy coś cię martwi…
-Brawo, właśnie sama sobie odpowiedziałaś na pytanie.
-Co cię martwi?
-Ty, Will. Nigdy do tej pory nie zdarzyło ci się widzieć czegoś, a
raczej kogoś, kogo nie ma.
-A ty dalej swoje… Mówiłam wam tysiące razy, że on istnieje. Wszedł do
środka, gdy byliśmy na zewnątrz. Przecież… Na pewno jest na to jakieś
wytłumaczenie!
Na czole chłopaka pojawiła się pozioma zmarszczka oznajmiająca
zmartwienie.
-Niby jakie mała? Drzwi były zamknięte, sam je zamykałem, gdy
przyszedłem. Nikt, kto nie ma klucza nie dostałby się do środka.
-Wy naprawdę myślicie, że zmyśliłam sobie Louisa?
-Louis? Tak miał na imię?
-Owszem. Przedstawił mi się.
Christoph przeczesał palcami swoje włosy, sprawiając, że na jego głowie
zagościł artystyczny bałagan. Kilka pojedynczych kosmyków opadło mu na czoło,
dodając mu uroku.
-Może… Idź już dzisiaj do domu, co?
-Zwalniasz mnie?
-Skąd! Po prostu uważam, że jesteś przemęczona i zasługujesz na
odpoczynek.
-Nie jestem zmęczona! I nie mam zamiaru iść do domu!
Wzburzona dziewczyna wyszła z antykwariatu trzaskając drzwiami. Mroźne
powietrze schodziło jej rozpalone policzki. Z każdym krokiem zdenerwowanie
mijało, aż we końcu wyparowało całkowicie. Po części rozumiała Christopha.
Drzwi rzeczywiście były zamknięte a ona przez całe przedpołudnie zachodziła w
głowę jak Louis dostał się do środka. Powoli zaczynała wierzyć w to, co
próbowali wmówić jej chłopcy. Może faktycznie była tak przemęczona,
zestresowana albo po prostu samotna, że wymyśliła Louisa… Sama już nie
wiedziała, w co ma wierzyć. Była tak zajęta swoimi myślami, że nawet nie
zauważyła chłopaka, który szedł z naprzeciwka. Najwidoczniej nieznajomy także
był głęboko zamyślony, ponieważ chwilę później obydwoje leżeli na zaśnieżonym
chodniku, nie zdając sobie sprawy z tego, co się stało. Willow czuła jak jej
zdenerwowanie powraca. Nie unosząc głowy podniosła się zaciskając wargi ze
złości.
-Można uważać jak się chodzi, prawda? Poza tym należą mi się jakieś…
Dziewczyna urwała w pół zdania, gdy zobaczyła, kto przed nią stoi.
Przez chwilę miała wątpliwości czy dobrze widzi, ponieważ duży kaptur zasłaniał
większość twarzy jednak, gdy przyjrzała się uważniej, jej wątpliwości zostały
rozwiane. Z jednej strony była zła, ponieważ łokieć, którym zamortyzowała
upadek boleśnie dawał o sobie znać. Jednak z drugiej strony właśnie udowodniła
samej sobie, że nie zwariowała a Louis istnieje naprawdę a nie tylko w jej
wyobraźni.
-Przepraszam.
Ruda po raz drugi w ciągu jednego dnia poczuła ciarki przebiegające
przez całe jej ciało. Było w tym chłopaku coś nieznanego, ale jednocześnie
pociągającego.
-Myślę, że oboje mamy, za co przepraszać, ale to dobrze, że cię
spotkałam…
-Tak? A to dlaczego?
Dziewczyna poprawiła nerwowo pasek od spodni i spojrzała chłopakowi
prosto w oczy.
-Musimy porozmawiać o twojej porannej wizycie w antykwariacie…
Widziała grymas wykrzywiający usta chłopaka i wiedziała, że coś jest
nie tak. Bała się zadać odpowiednie pytanie na głos, ponieważ nie wiedziała czy
odpowiedź ją zadowoli. W głębi duszy musiała przyznać, że Louis zaczynał ją
intrygować, mimo tego, że wcale go nie znała.
-------------------------------------------------
Aaa,prawie zapomniałam! :P Jak wam się podoba nowy wygląd bloga?:) Jestem w nim zakochana i siedziałam nad nim okropnie długo więc mam nadzieję że wam się spodoba :) Oprócz tego,jeśli macie jakieś propozycje kawałków które według was powinny zagościć na liście Soundtrack to dajcie znać :) Zostawiajcie swoje propozycje w komentarzach i obiecuję je dodać :) A więc miłego czytania.Enjoy! :)
-------------------------------------------------
Aaa,prawie zapomniałam! :P Jak wam się podoba nowy wygląd bloga?:) Jestem w nim zakochana i siedziałam nad nim okropnie długo więc mam nadzieję że wam się spodoba :) Oprócz tego,jeśli macie jakieś propozycje kawałków które według was powinny zagościć na liście Soundtrack to dajcie znać :) Zostawiajcie swoje propozycje w komentarzach i obiecuję je dodać :) A więc miłego czytania.Enjoy! :)
super. czekam na kolejny! :D
OdpowiedzUsuńJest świetny serio :)
OdpowiedzUsuńCoraz brdziej wciąga !
@Niella_1D_Swag
kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię!:D Czekam na kolejny:D Lou to duch czy jak bo już sama nie wiem kuźwa xd
OdpowiedzUsuńTo nie duch,On po prostu szybko się pojawia i jeszcze szybciej znika :D Jest żywy i prawdziwy xD
UsuńŚwietne! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńHa! Miałam racje co do pierwszego rodziału! I wog. jest PER-FECT! <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńSuper, jestem coraz bardziej zaintrygowana ;) Cieszę sie, że dodałaś Nialla *.* Czekam na więcej ! ;)
OdpowiedzUsuńMimo,że główną postacią męską jest Lou,to Nialla nie mogło zabraknąć to On jest moim ulubieńcem <3 Jednak to Louis pasował mi idealnie do głównego bohatera :D Dziękuję za miłe komentarze <3
Usuńrewelacyjny blog dopiero początek jednak wiem ,że to będzie coś wielkiego ! <3
OdpowiedzUsuńOjeeej <3 Dziękuję bardzo,nawet nie wiecie ile takie słowa dla mnie znaczą :D Mam nadzieję,że was nie zawiodę :)
UsuńSuper opowiadanie :) Jak będzie nowy rozdział to napisz mi na asku ok? :*
OdpowiedzUsuńhttp://ask.fm/RitterSchokolate