15 listopada 2013

Chapter Five

''Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. Następnego dnia chcesz więcej, i choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu czujesz to samo, co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak, a Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.''

Willow kręciła się niespokojnie na krześle przeszukując oferty wynajmu lokali. Siedziała nad tym już ponad trzy godziny i miała tego serdecznie dość. Z nadzieją spojrzała na zegarek, spodziewając się lada chwila wybawienia w postaci Nialla. Od momentu, gdy do antykwariatu przyszło pismo informujące o likwidacji, wszyscy zaangażowali się w pomoc Christophowi. Ojciec ze znajomymi przenieśli wszystkie książki i meble do magazynu, a Willow i Niall na zmianę zajmowali się szukaniem nowego lokalu. Było to wyjątkowo ciężkie, ponieważ w całym Londynie nie było lokalu odpowiedniego cenowo. Były chwile, gdy dziewczyna zaczynała wątpić w świetność swojego planu. Wtedy jednak przed oczami miała przerażonego przyjaciela i cały zwątpienie mijało ustępując miejsca uporowi. W wolnych od szukania chwilach ruda myślała o Louisie. Zamykając oczy widziała blizny pokrywające twarz chłopaka. Zadawała sobie pytania, co takiego się stało, że je miał. Oraz kto mu to zrobił. Niestety były to pytania bez odpowiedzi, ponieważ Louis zapadł się pod ziemię. Nigdzie nie mogła znaleźć jakiejkolwiek informacji o nim. W końcu odstawiła Louisa na drugi plan, wiedząc, że Christoph i antykwariat są ważniejsi w tej chwili. Dziewczyna odwróciła się powoli słysząc kroki na schodach. Lekki uśmiech zagościł na jej twarzy, gdy zobaczyła niebieskookiego przyjaciela.
-W końcu! Gdzie ty się tyle czasu podziewałeś?!
-Wybacz, postanowiłem skoczyć do sklepu. Pomyślałem, że będziesz chciała zjeść coś świeżego i ciepłego. Wiem, że twój tata nie jest mistrzem kuchni, więc voila!
Horan wyciągnął niewielką torbę, z której unosiły się kuszące zapachy. Willow cmoknęła delikatnie blondyna w policzek i sięgnęła po przekąskę. Usiadła z boku konsumując jedzenie ze smakiem. Niall usiadł na fotelu i spojrzał na monitor.
-I co? Jakieś postępy?
-Żadne. Znalazłam dwa lokale, ale jeden był tak daleko, że Christoph w życiu by się nie wybił a przy drugim żądali tak dużej kaucji, że od razu się wycofałam.
-A jak daleko jest ten pierwszy lokal?
-To właściwie na obrzeżach Londynu. Nie możemy sobie na to pozwolić. Większość naszych klientów to ludzie starsi i samotni. Nie dadzą rady dojeżdżać tak daleko specjalnie do nas. Znajdą coś bliżej.
-Ok, odpocznij trochę, zrelaksuj się. Teraz moja kolej na poszukiwania.
-Zrelaksuję się, gdy znajdziemy lokal na antykwariat.
-A jak czuje się Christoph?
Zdziwiona Willow spojrzała na swojego przyjaciela.
-Od kiedy interesuje cię co u niego słychać? Nienawidzicie się…
-Owszem, ale jeśli już mam wybierać między kimś, kogo zdążyłem poznać a kimś zupełnie nowym to Watrin nie jest wcale taki zły…
-Powinnam to nagrać i wysłać mu, ponieważ gdy mu o tym powiem, nie uwierzy mi.
-Więc mu nie mów. To twój przyjaciel, więc uznałem, że wolisz bym się o niego troszczył, niż wiecznie się z nim kłócił.
Willow przytuliła chłopaka mocno. Po chwili odsunęła się odrobinę i cmoknęła blondyna z uczuciem w czoło.
-Czy ktoś ci już kiedyś mówił, że jesteś kochany?
Niall zabawnie zmrużył oczy, lekko się rumieniąc.
-Mama powtarza mi to non stop, ale nie krępuj się. Komplementów nigdy za wiele.
-Niallu Horanie, jesteś najcudowniejszą osobą, jaką miałam przyjemność poznać.
-Dziękuję. Twoje towarzystwo także jest znośne.
Niall wystawił przyjaciółce język i wrócił do szukania. Ruda postanowiła się przewietrzyć. Wyszła na taras i usiadła na drewnianej huśtawce, podkurczając nogi pod siebie. Przymknęła oczy czując jak delikatny powiew chłodzi jej rozgrzane policzki. Chwila odpoczynku sprawiła, że jej myśli natychmiast skierowały się w stronę Louisa. Nie mogła zapomnieć o strasznych bliznach i gwałtownej ucieczce chłopaka. Nie wiedziała gdzie go szukać i jak się z nim skontaktować. Czuła jednak, że jej cierpliwość w tym przypadku zostanie wynagrodzona. Nie rozumiała skąd to przeczucie się wzięło, jednak właśnie tak się czuła. Spojrzała w zachmurzone niebo, jakby czekała na znak od matki.
-Mam tyle problemów, pomóż mi rozwiązać, chociaż jeden z nich, proszę.
Dziewczyna czekała na znak, coś drobnego. Gdy poczuła kilka pojedynczych kropel deszczu na policzkach, uniosła głowę wyżej, mrużąc oczy. Deszcz zaczął przybierać na mocy i po chwili lało jak z cebra. Ruda zeskoczyła z huśtawki i uciekła do domu. Stanęła za drzwiami cała mokra i wpatrywała się w krople spływające po szybie. Wzdrygnęła się czując czyjeś ręce na ramionach. Ciepły koc otulił ją szczelnie. Ruda odwróciła się i spojrzała w niebieskie tęczówki przyjaciela.
-Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane?
-Samo się nie skomplikowało… Pamiętaj, nic nie dzieje się bez przyczyny. Cierpliwość i czas to jest to, czego teraz najbardziej potrzebujemy.
-Niestety nie mamy ani jednego ani drugiego.
-Cierpliwości i tak pora było cię nauczyć już dawno, a co do czasu… Cóż, pod tym względem będziemy improwizować.
Niall uśmiechnął się lekko do przyjaciółki starając się ją podnieść na duchu. Zauważył, że od kilku dni była nieobecna zarówno w domu jak i w pracy. Czuł, że to nie tylko z powodu antykwariatu i Christopha. Chciał z nią porozmawiać na temat Louisa, jednak nie wiedział jak ma zacząć temat. Na szczęście Willow jakby czytała w myślach Nialla, sama zaczęła trudny temat.
-Wiesz… Spotkałam ostatnio w parku Louisa…
Niall nic nie powiedział, czekając, aż dziewczyna rozwinie temat.
-Poszłam do parku… Tego tutaj w okolicy.  Musiałam pomyśleć, dusiłam się w domu. Sama nawet nie wiem, kiedy i dlaczego się rozpłakałam…
Słowa wylatywały z ust dziewczyny niczym z karabinu. Niall nie był w stanie wtrącić ani słowa. Cierpliwie czekał z zadawaniem jakichkolwiek pytań aż Willow skończy.
-On tam był. Podszedł i położył mi dłonie na ramionach. Widziałam go bez kaptura… Po raz pierwszy widziałam go bez kaptura… Ja…
-Wszystko w porządku?
-Tak, po prostu… To było straszne. Jego twarz… Ona jest cała w bliznach…
-Bliznach?
-Tak. Cała lewa strona twarzy jest w bliznach. To był straszny widok.
-Zapytałaś go o to?
-Nie zdążyłam. Uciekł zanim cokolwiek powiedziałam.
-Masz zamiar…
-Chcę go znaleźć Niall.
-Po co? Nie jest lepiej tak jak teraz? On najwidoczniej nie pali się do kontaktów z tobą. Zawsze magicznie znika niczym duch. Jak to się dzieje, że my nigdy go nie zdążymy zauważyć?
Willow prychnęła niczym rozjuszona kotka.
-Dalej myślisz, że go sobie wymyśliłam?
-Nie, po prostu mówię, że musisz na niego uważać. Gość jest jakiś dziwny. Pojawia się i znika niczym zjawa, teraz te blizny. Nie wspomnę o tym, że zawsze wie gdzie cię szukać. To podejrzane.
-Niallu Horanie czy ty się o mnie martwisz?
-Owszem. Jesteś dla mnie jak siostra. Nie pozwolę by ktokolwiek cię skrzywdził. Nigdy.
-Dziękuję ci, to urocze, ale wiem, że Louis nie chce mnie skrzywdzić.
-Skąd to wiesz?
Dziewczyna dotknęła swojego serca i uśmiechnęła się do przyjaciela.
-Nie wiem. Po prostu moje serce mówi mi, że on mnie nie skrzywdzi.
-Wybacz mała, ale czy twoje serce już raz nie popełniło błędu?
Ruda przygryzła dolną wargę spuszczając głowę z zawstydzeniem wymalowanym na twarzy. Oboje doskonale pamiętali, co się stało ostatnim razem, gdy bezgranicznie zaufała chłopakowi. Niall przytulił Willow.
-Spokojnie. On jest daleko i już nigdy nie zrobi ci krzywdy. Obiecuję.
Willow kiwnęła głową odsuwając się od chłopaka.
-Chodźmy dalej szukać lokalu. Nie pójdę spać dopóki czegoś nie znajdę.
  -Poświęcenie godne świętej, ale wątpię żeby twój organizm wytrzymał tyle czasu bez snu. Zwłaszcza, że oboje wiemy, jaka leniwa jesteś. Au!
Blondyn jęknął z bólu, gdy poduszka rzucona przez Willow uderzyła go prosto w twarz.
-Jak widzisz, moje lenistwo nie lubi być obrażane. Bierz się do roboty Horan!
Niall zasalutował z uśmiechem i usiadł do komputera. Willow skuliła się na parapecie okna, pogrążając się we wspomnieniach.
----------------------------
Dwa lata wcześniej:
Dziewczyna rzuciła klucze na stolik stojący w przedpokoju i ruszyła w stronę kuchni. Dobiegały z niej dźwięki świadczące o czyjejś obecności.
-Halo? Jest tu ktoś?
Willow przewróciła oczami, gdy uświadomiła sobie, co powiedziała. Ktoś tłukł się w kuchni a ona pytała czy ktoś jest w domu… To chyba było oczywiste, że ktoś tu był. Niepewnie weszła do kuchni, która wyglądała jak po przejściu huraganu.
-Niall?
Gdy odpowiedziała jej cisza, poczuła lekki niepokój.
-Christoph? To ty?
Tym razem także odpowiedziała jej cisza. Dziewczyna sięgnęła po to, co miała najbliżej i powoli przeszła przez zdemolowaną kuchnię. Gdy zobaczyła, kto stoi w salonie, trzymając w ręku jej zdjęcie z przyjaciółmi, aż pisnęła ze strachu.
-Witaj Willow. Widzę, że zerwanie ze mną dobrze ci robi.
Chłopak uniósł ramkę ze zdjęciem, na którym Niall i Christoph stali po obu bokach dziewczyny i całowali ją w policzki.
-Blaine, co tu robisz?
Dziewczyna powoli zaczęła cofać się w stronę wyjścia.
-Nie cieszysz się?
-Wybacz, ale ostatni raz gdy cię widziałam chciałeś pobić na śmierć mojego najlepszego przyjaciela. Nie wspomnę o tym, co chciałeś zrobić ze mną…
Ruda zrobiła krok do tyłu, jednak tym razem Blaine to zauważył. Ironiczny uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Chyba nie chcesz teraz wyjść malutka. To nieładnie z twojej strony… Masz gościa, więc nie możesz wyjść.
Zanim dziewczyna zdążyła zrobić krok, Blaine był już przy niej. Złapał ją z całej siły za ramię ciągnąć w głąb domu.
-Nawet nie waż mi się krzyczeć, bo bardzo szybko tego pożałujesz.
Willow przełknęła ślinę patrząc na Blaine ’a. Gdy zaczęła się z nim spotykać, nie wiedziała, że ten spokojny i wesoły chłopak może zmienić jej życie w piekło. Z czasem zrozumiała, że ten związek jest całkowicie toksyczny i musi go jak najszybciej zakończyć. Niestety Blaine nie rozumiał słowa ‘nie’. Stał się natarczywy, nachalny i przede wszystkim agresywny. Jego wybuchy zazdrości stały się nieznośne. W każdym chłopaku widział rywala, a każdy uśmiech uznawał za wyzywający i zachęcający do flirtu. Zaczął kontrolować każdy jej krok. Willow starała się to ignorować, ponieważ była zakochana. Miarka się przebrała, gdy rozwścieczony Blaine wpadł do antykwariatu i rzucił się na Christopha, krzycząc coś o zdradzie i o szczenięcym zauroczeniu. Gdyby nie szybka interwencja Nialla i ludzi, którzy w tym czasie byli w sklepie, Christoph wylądowałby w szpitalu. Blaine nie miał hamulców i nie umiał się zatrzymać.
-Więc, co tu robisz?
-Jak to, co malutka? Wróciłem po ciebie. Chyba nie myślałaś, że tak po prostu odpuszczę. Kocham cię, poza tym należysz do mnie i nikt nie może mi ciebie odebrać. Nawet ten twój niemiaszek.
-Ile razy mam ci powtarzać, że Christoph to tylko przyjaciel, a nas już nic nie łączy? Zerwałam z tobą, gdy próbowałeś mnie zgwałcić!
-Willow, kochanie… Ile razy mam przepraszać? Byłem po kilku głębszych i przesadziłem…
-Nie mów do mnie kochanie. Poza tym, powtórzę to, co powiedziałam wtedy, ponieważ najwidoczniej masz kiepską pamięć. Nie kocham cię i nigdy więcej nie chcę widzieć cię na oczy.
Blaine wpatrywał się w szare tęczówki dziewczyny. Po chwili zamachnął się i uderzył ją otwartą dłonią z całej siły w twarz. Dziewczyna poczuła metaliczny posmak krwi w ustach.
-Kiedy ty się w końcu nauczysz mała dziwko!? Ode mnie się nie odchodzi tak po prostu! Nigdy nie pozwolę ci odejść!
-Blaine zostaw mnie! To koniec!
-Koniec będzie dopiero wtedy, gdy ja powiem. Spakujesz się sama czy mam ci pomóc?
-Spakuję?
-Potrzebujesz trochę ciuchów tam gdzie jedziemy.
-Ja nigdzie z tobą nie pojadę!
-Pojedziesz… Albo wywiozę cię siłą. Tak czy inaczej będziesz moja…
Dziewczyna powoli zaczęła się cofać w stronę wyjścia, starając się zająć czymś Blaine ‘a. Modliła się by chłopak nie zorientował się, co chce zrobić. Strach paraliżował każdą część jej ciała, jednak wiedziała, że musi uciec, inaczej Blaine zmusi ją do wyjazdu.
----------------------------

 Willow usłyszała cichy głos z oddali, wołający jej imię. Zmarszczyła brwi zdziwiona.
-Willow? Wszystko w porządku?
Rozpoznała ciepły głos Nialla. Powoli obraz rozmazał się, po czym sceneria zmieniła się. Willow siedziała skulona na parapecie a nad nią pochylał się blondyn. Dziewczyna przetarła oczy i rozejrzała się zdezorientowana.
-Co się stało?
-Przysnęłaś. W pewnym momencie zobaczyłem, że się trzęsiesz chciałem cię okryć, ale wydawało mi się, że śni ci się coś złego, więc wolałem cię obudzić.
-Dziękuję.
Ruda odgarnęła włosy z oczu i zapatrzyła się w przestrzeń. Starała się zignorować troskliwe spojrzenie, które posyłał jej Niall. W końcu jednak nie wytrzymała.
-Śnił mi się tamten dzień, wiesz… Kiedy Blaine włamał się do mieszkania…
Horan przygryzł wargę i potargał włosy.
-O cholera… Tym lepiej, że cię obudziłem. Ja…
-Nieważne. Znajdźmy ten lokal dla Christopha. Blaine jest moją przeszłością, o której nie chcę sobie przypominać. Teraz jest daleko a ja jestem bezpieczna i tego się trzymajmy.
-Ok, jak chcesz…
Niall odwrócił się do komputera, co chwilę patrząc przez ramię na przyjaciółkę. Godziny mijały na przeszukiwaniu stron, jednak po kolejnych dwóch godzinach byli w tym samym miejscu. Niall położył dłoń na karku chcąc go rozmasować. Willow wpatrywała się pustym wzrokiem w przestrzeń pozwalając myślom błądzić bez celu.
-Jak myślisz? Może porozmawiałabym z panem Tomlinsonem?
Niall odwrócił się i spojrzał na zamyśloną przyjaciółkę.
-Myślisz, że to by coś dało? Zachowuje się jak bezduszna bestia… Nawet nie przyszedł zobaczyć jak rozwija się antykwariat, a pismo o likwidacji przysłał pocztą. Jakby nie mógł się pofatygować…
-No nie wiem… Coś w tym wszystkim mi nie pasuje… To znaczy, dlaczego tak nagle i szybko chce to zlikwidować?
-Wiesz, antykwariat jest w dobrym miejscu, blisko centrum. Na pewno znajdzie się wiele kupców na to miejsce. Sądzę, że facet dostał coś, czego nie potrzebuje i nie docenia, więc to sprzeda.
Willow zagryzła wargę zastanawiając się nad tym, co powiedział jej przyjaciel. Nagle usłyszała znajomy dźwięk telefonu. Rozejrzała się w poszukiwaniu komórki. Niall widząc jak dziewczyna kręci się niespokojnie po pokoju, wybuchnął śmiechem. Natychmiast jednak zamilkł, gdy ruda zgromiła go groźnym wzrokiem. Dziewczyna przerzuciła poduszki, po czym sięgnęła po torbę. Uśmiechnęła się triumfalnie, gdy wyciągnęła z niej wibrujący telefon. Spojrzała na wyświetlacz zdzwiona.
-Co jest?
-Numer zastrzeżony…
-Dziwne, masz mafijne porachunki i nic mi o tym nie wspomniałaś?
Willow spojrzała na Nialla krytycznym wzrokiem, nie komentując jego słów.
-Co mam zrobić?
-Nie dowiesz się, kto to, dopóki nie odbierzesz…
-Masz rację… Tak słucham?
-Cześć…
Willow ścisnęła mocniej komórkę od razu rozpoznając głos rozmówcy.
-Skąd masz mój numer?
Lekki śmiech po drugiej stronie słuchawki sprawił, że ciarki przebiegły przez całe ciało dziewczyny.
-Mam swoje sposoby. To nie było wcale takie trudne jak myślisz.
-Ok…
-Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie w parku…
-Uciekłeś tak nagle, że nie zdążyłam nawet zareagować a co dopiero powiedzieć czegokolwiek. Nie dałeś mi żadnej szansy…
-Wybacz. Myślałem, że…
-Źle myślałeś. Nie dałeś mi nic powiedzieć i uciekłeś tak po prostu.
Willow słyszała przyspieszony oddech chłopaka.
-Jesteś tam?
-Zastanawiam się, co powiedzieć…
Ruda uśmiechnęła się słysząc te słowa.
-Możesz grzecznie przeprosić za swoje ostatnie zachowanie i ewentualnie spotkać się ze mną w ramach przeprosin.
Kolejna cisza, sprawiła, że Willow poczuła zakłopotanie swoją propozycją. Nie chciała do niczego zmuszać Louisa. Jednak zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopak w końcu się odezwał.
-W takim razie może chcesz pójść ze mną dzisiaj na kolację?
Niall, który do tej pory skakał dookoła przyjaciółki chcąc usłyszeć rozmowę, w jednym momencie zastygł w bezruchu patrząc na dziewczynę. Po chwili zaczął gwałtownie kręcić głową. Willow odwróciła się tyłem do chłopaka, starając się zignorować jego małą subtelną próbę przekonania jej by nigdzie nie szła. Gdy usłyszała głośny łoskot, oznaczający upadek Nialla, starała się powstrzymać wybuch śmiechu.
-Wszystko w porządku?
-Tak! Przepraszam, zamyśliłam się. Z chęcią pójdę z tobą na kolację Louis.
Willow przygryzła wargę czekając na odpowiedź chłopaka.
-Doskonale. Przyjadę po ciebie o 20, może być?
Ruda spojrzała na zegar wiszący na ścianie w myślach licząc ile ma czasu.
-Może o 20.30?
-Jasne. A więc widzimy się o 20.30 u ciebie…
-Chcesz, żebym podała ci…
Nie zdążyła dokończyć, ponieważ chłopak już odłożył słuchawkę. Zastanawiała się jak Louis trafi, skoro nie miał pojęcia gdzie mieszkała. Po chwili jednak uświadomiła sobie, że Louis dziwnym sposobem zawsze wie o niej wszystko. Pora, żeby to się zmieniło, pomyślała. Teraz ona chce dowiedzieć się czegoś o chłopaku. Jej rozmyślania przerwało głośne jęknięcie Nialla, dobiegające z podłogi.
-Wybacz mi, już ci pomagam.
Dziewczyna ledwo była w stanie powstrzymać wybuch śmiechu, jednak widząc Horana, który z obolałą miną podnosi się do pozycji siedzącej, nie wytrzymała. Opadła na łóżko telepiąc się ze śmiechu.
-Bardzo śmieszne… Twój najlepszy przyjaciel cierpi a ty w najlepsze flirtujesz sobie z tym psychopatą…
-Niall… On nie jest psychopatą.
-Serio? Podsumujmy… Pojawia się i znika jak duch, zawsze wie gdzie cię znaleźć, ma twój numer mimo, ze mu go nie dawałaś. A, zapomniałem o najlepszym! Przyjedzie po ciebie o 20.30 nie znając twojego adresu. I są jeszcze te jego blizny…
-Niall, wiem, że mnie kochasz i chcesz się o mnie troszczyć, ale daj mu szansę. Blizny są mało istotne. Co do reszty… Fakt, lekko mnie to niepokoi, ale na pewno mi to wyjaśni.
-Jesteś tego pewna? Ponieważ ja mam względem niego dużo więcej niż tylko „lekki niepokój”…
Dziewczyna podeszła do przyjaciela i przytuliła go mocno.
-Tak, jestem pewna, że Louis nie chce mnie skrzywdzić. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale to takie uczucie, jakbym go kiedyś już spotkała. Kto wie? Może moje poprzednie wcielenie go spotkało i cos było między nami…
-Jesteś nienormalna.
-Wiem, ale za to mnie kochasz. A teraz wybacz, ale muszę się przygotować, więc bądź tak dobry i idź sobie.
-Wyganiasz mnie?
-Skąd! Tylko przypominam gdzie w tym domu znajdują się drzwi i jak się z nich korzysta. Tak, Niall wyrzucam cię. Do zobaczenia.
Dziewczyna prawie wypchnęła chłopaka za drzwi, po czym szybko podbiegła do szafy. Chciała wyglądać ładnie, ale niezobowiązująco. Elegancko, ale nie sztywno. Seksownie, ale nie zbyt wyzywająco. Willow wywróciła oczami i sięgnęła po swoją ulubioną sukienkę. Długie rękawy dawały jej poczucie komfortu, długość była odpowiednia, oraz wzór dodawał luzu całości. Dziewczyna szybko wzięła prysznic, zrobiła delikatny makijaż i założyła sukienkę. Zmarszczyła czoło, gdy stanęła przed lustrem, zastanawiając się, co zrobić z włosami. Zamiast fikuśnej fryzury, spięła je kilkoma spinkami na czubku głowy, tworząc artystycznego koka. Właśnie wkładała telefon do małej kopertówki, zastanawiając się jak długo będzie musiała czekać na wiadomość z zapytaniem o adres, gdy zadzwonił dzwonek. Zdumiona spojrzała na zegarek, na którym widniała dokładnie 20.30
-To niemożliwe…
Dziewczyna chcąc się upewnić wyjrzała przez okno. Louis stał przy ciemnym samochodzie, opierając się nonszalancko o maskę. Widząc ją machnął lekko ręką. Połowę jego twarzy jak zawsze zakrywał kaptur. Tym razem jednak dziewczyna wiedziała, co się pod nim kryje. Wzięła głęboki wdech i powoli skierowała się w stronę wyjścia. Zatrzymał ją jednak telefon. Nie kryjąc zaskoczenia odebrała.
-Coś się stało Christoph? Widzieliśmy się kilka godzin temu.
-Czyś ty zwariowała?!
-Też się cieszę, ze cię słyszę, ale… Niall do ciebie zadzwonił, prawda?
-To chyba jedna z nielicznych rzeczy, którą ten krasnal zrobił dobrze… Pytam ponownie, czyś ty zwariowała!? Zdajesz sobie sprawę, co może się stać?
-Nic. Jadę z nim na kolację, a nie pakuję się do jego mieszkania.
-Ani trochę nie niepokoi cię fakt, że on wie o tobie wszystko?
-Przesadzasz…
W głębi ducha jednak Willow wiedziała, że Christoph ma rację.
-Sama nie jesteś pewna, co myśleć o tym facecie. Jesteś tego pewna?
-Tak. Idę z nim na kolację i to koniec dyskusji.
-Willow…
Dziewczyna jednak nie słuchała przyjaciela. Otworzyła drzwi i spojrzała w niebieskie oczy Louisa. Poczuła, jakby ziemia zatrzęsła jej się pod stopami. Tak pięknych oczu nie widziała nigdy w życiu. Przez moment nie oddychała wpatrując się głęboko w te niesamowite tęczówki. Odsunęła telefon od ucha i uśmiechnęła się nieśmiało do Louisa. Nagle wszystkie wątpliwości zniknęły, jakby nigdy ich nie było.
-Kocham cię Christoph, ale teraz wychodzę z Louisem.

Ruda rozłączyła się zanim jej przyjaciel coś powiedział. Spojrzała na chłopaka stojącego przed sobą spod przymrużonych powiek i wiedziała, że podjęła dobrą decyzję. Nie miała pojęcia, jakie tajemnice skrywa Louis, jednak musiała dać mu szansę. Chciała go poznać i nie wybaczyłaby sobie, gdyby tak po prostu zrezygnowała z tej możliwości. Każdy zasługiwał na kredyt zaufania, a jeśli jej serce się nie myliło, to Louis zasługiwał na niego podwójnie. Willow zacisnęła wargi z uporem. Musiała pokazać wszystkim, jak bardzo się mylą, ale najpierw sama musiała rozwiać tą otoczkę tajemniczości stworzoną wokół Louisa.  Los dawał jej szansę na poznanie go, więc nie mogła jej zmarnować…

To znowu ja! :) Dziekuję was za wszystkie komentarze,zwłaszcza te w których zwracacie uwagę na moje niedociągnięcia :) Oznacza to,że czytacie moje wypociny w 100% :) Rozdział ten dedykuję osobie,która wymyśliła cudowny tekst w cudzysłowie na początku rozdziału :) Niestety nie pamiętam komu to zawdzięczam. Tajemnicza osobo, zgłoś się do mnie to pod następnym rozdziałem o Tobie wspomnę! <3 Przepraszam was za to podświetlenie ale robiłam wszystko co w mojej mocy by je zlikwidować.Niestety na nic :/ Gdyby ktoś wiedział jak to zrobić,będę wdzieczna za pomoc <3 Teraz pytanie do was,czy zmienilibyście coś w moim blogu? Wygląd, czcionka,treść,cokolwiek.Jeśli macie jakieś pomysły dajcie znać w komentarzach pod tym rozdziałem a ja rozważę wasze propozycje :) Kocham was,każdego z osobna i wszystkich razem! <3 Wszystkie 2,754 osoby! <3 A teraz nie zostaje mi nic innego jak zaprosić was do czytania i komentowania :D Enjoy! 

9 komentarzy:

  1. Oh, po prostu kocham to opowiadanie! <3
    A fragment "-Mama powtarza mi to non stop, ale nie krępuj się. Komplementów nigdy za wiele.
    -Niallu Horanie, jesteś najcudowniejszą osobą, jaką miałam przyjemność poznać.
    -Dziękuję. Twoje towarzystwo także jest znośne." jest po prostu cudowny i ze śmiechu aż leżałam na podłodze ! :D
    Uwielbiam Nialla,a tutaj gra świetną rolę :D
    Wiesz, co do szablonu, to raz włącza mi się dobrze, a raz jest tylko sam nagłówek i tylko tekst na białym tle.. Nie wiem czemu tak się robi.. A ta różdżka jako kursor jest nieco niewygodna, ale wygląda i pasuje tutaj świetnie :D
    Ogólnie bardzo dobry rozdział i czekam z niecierpliwością na następny :D
    (hahahaha komentuję jako pierwszaaaa ^^)
    + zapraszam do mnie http://niall-horan-polish-imagine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jstm tu ak zwykle...ciesze sie ze mogłam przecztać ten rozdział. Moim zdaniem był bardzo dobry bardzo mi się podobał.Niestety tekst na początku nie należy do mnie ale jest w 100 procentach prawdziwy. Niestety nie widzę u siebie kursora wiec nie moge sie wypowiadac .Postać Louisa z rozdziału na rozdział coraz badziej mnie intryguje i corz bardziej mi się podoba Kiedy zaczęlam czytac opowiadani zdziwiłam się żeto Lou jest głownym bohaterem a ni Niall ale to było dobre posunięcie bo nie wyobrażam sobie Nialla w roli tajemniczego nieznajomego , a Louis pasuje tutaj idealnie. Chcialabym zeby nastepne twoje opowiadanie poswiecone bylo Harremu jestem ciekawa jak bys to rozegrała.Moze kiedyś sie doczekam. wracajac do tematu rozdział bardzo dobry szkoda ze nie tak dlugi jak sie spodziewalam ale i tak jest cudny. Niall i hasło "Twoje towarzystwo też jest znośne haha jebłam i nie wstaje haha. Szablon bloga jest brdzo fajny bo nie ma tego przesytu kolorów i sweetaśnych kolorowych ikonek i całej reszty więc jak dla mnie jest super bo zachęca swoją tajemniczościa do czytania.Zdjęcie dziewczyny i kolor brązowy bardzo pasuje do scenerii opowiadania. Co do kolacji owszem to trochę niepokojące że Loius wie wszystko o Willow ale ja bym zrobiła na jej miejscu dok,ladnie to samo. Blaine... jako postać tutaj jest drugo planowa i moim zdaniem sądze że jeszcze kiedyś się pojawi i oczywiście Willow zostanie uratowana przez księcia na czarnym koniu:D wiesz chyba kogo mam na myśli.Mamnadzieje ze bezie mial okazje ją uratować. Lou jest moim bohaterem w gtym opowiadaniu.Charakterystyczna postać posiadająca tajemnice którąchce się odkryć i oczywiście fakt co odkryje willow. Trzyma w napięciu bo nikt nie wie co się stanie dalej. Jest to jeden z niwielu blogów który chce się czyaći odwiedzać regularnie a nie tylko spojrzeć pobieżnie na fabułe powiedzieć nic ciekawego i wyjśćnie trzeba poszukiwać czegoś lepszego. Moim zdaniem fantastycznie . Czekam na każdy piątek zniecierpliwością żeby zobaczyć co będzie dalej co nie zdarzami się często przy czytaniu opowiadań. Możekiedys przeczytam tu cos co sama powiedzialam albo zostane wyr,óżniona haha.Komplementów nigdy dość ale chyba musze jednak kńczyć bo braknie mi miejsca.Czekam na kolejny rozdział.Kocham...Twoja Nikita:)

    OdpowiedzUsuń
  3. wybacz błędy ale nie jestemu siebie na komputerze i klawiatura robi co chce...nikita:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej to ja :3 Twoje przekleństwo, które po chamsku karze Ci czytać swoje próby napisania czegoś choć w jednej setnej tak dobrze jak robisz to ty :3

    Czytałam rozdział dwa razy, żeby znaleźć jakiś błąd czy coś, ale się nie udało -_- obrażam się na Ciebie bo sprawiasz, że powiedzenie 'Nic nie jest idealne' może wyjść i nie wracać na Twojego idealnego, perfekcyjnego bloga <3

    Przepraszam, że nie napiszę takiego długiego komentarza jak ty piszesz u mnie (zza co Ci TAAAAK bardzo dziękuję) ale nie mam się do czego przyczepić xD
    Ktoś tam na górze pisał, że lubi Nialla w tym opowiadaniu, a ja się w tym w 100000% zgodzę, bo cudownie go 'zrobiłaś' :)
    Jestem ciekawa czy Christofer (nie umiem pisać jego imienia, sorry xD), Horan lub Blaise (jego imienia też nie mogę się nauczyć :P ) zamieszają coś między Willow i Louis'em :D

    Strona graficzna bardzo mi się podoba :) mam pytanie, jak zrobiłaś to, że na telefonie jest ten sam nagłówek co na komputerze? ;o u mnie tak nie wychodzi :/

    Pozdrawiam i życzę duuużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo! <3 Spodziewałam się raczej,że pogniewasz sie za moje słowa :P Cieszę się jednak że tego nie zrobiłaś :) Cieszę się że nie znalazłaś żadnego uchybienia :D:D Christoph i Blaine to postacie o których mam sentyment,ale czy namieszają? Tego dowiesz się w przyszłości :D Co powiesz na aktualny wygląd graficzny strony? :) Postanowiłam go trochę odswieżyć :D Co do twojego pytania ja nie robiłam nic,miałam to automatycznie ustawione :) Ale możesz tego nie mieć więc mała ściągawka jak to zrobić :D Wchodzisz w zakładkę Projekt,potem masz zakładkę szablon,tam masz wersję komputerową i na telefon,pod spodem masz trybik z opcjami,klikasz na ten pod wersją na komórki i tam powinnaś mieć zaznaczone to pierwsze :) Mam nadzieję że pomogłam! <3

      Usuń
  5. Ten rozdział był mocny uczuciowo i wyrazowo ale i tak bardzo mi się podobało czekam na następne z niecierpliwością. Pozdrawiam Paula :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale piszesz, poprostu MEGA ! czekamy na następny rodzialek ;)
    zapraszamy do nas owszystkimioniczym-1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazłam Twojego bloga na grupie na Facebooku i po pierwszych dwóch zdaniach zakochałam się ! Od razu biorę się za czytanie :) serio cudownie piszesz <3

    P.S Zapraszam na mojego bloga :) http://just-the-way-you-are-baby.blogspot.com/ krótki opis :
    Dakota przeprowadza się z słonecznej Californii do deszczowego Londynu. Nie jest zadowolona z przeprowadzki i w jakikolwiek sposób próbuje zmusić matkę do powrotu. Cała sprawa komplikuje się gdy odkrywa , że poznany przeszło 10 lat temu chłopak - Niall to przyjaciel jej przyrodniego brata . Stara miłość odżywa na nowo do czasu gdy dziewczyna dowiaduje się , że jej wybranek ma już kogoś . Kolejny przyjaciel Louisa - Harry próbuje jakoś pocieszyć brunetkę i bardzo się do siebie zbliżają . Nawet za bardzo . Zapraszam na opowiadanie gdzie miłość i przyjaźń komplikują całe życie . A to tylko jedna zmiana otoczenia .

    Z góry przepraszam za spam , mam nadzieję , że nie będziesz zła ;c <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie,mam nadzieję,że ci się spodoba :)) Podaj mi swojego tt wtedy będę cięna bieżąco informować o rozdziałach :) Na bloga wejdę w wolnej chwili i chetnie przeczytam historię Dakoty,zwłaszcza jeśli Niall będzie głównym wątkiem męskim :P Nie jestem zła,rozumiem,że czasem trzeba się zareklamować :P Jeśli twój blog mi się spodoba i zainteresuje,dodam cię do listy blogów :)

      Usuń