22 listopada 2013

Chapter Six

„W tej chwili jest 6.470.818.671 ludzi na świecie. Niektórzy z nich uciekają przestraszeni. Niektórzy wracają do domu. Niektórzy mówią kłamstwa, aby przetrwać dzień. Inni po prostu spoglądają prawdzie w twarz. Niektórzy są złymi ludźmi, w walce z dobrem, a niektórzy dobrzy walczą ze złem. Sześć miliardów ludzi na świecie. Sześć miliardów dusz. A czasami wszystko, czego pragniesz... To jedna.”

Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na chłopaka. Jego niebieskie oczy przeszywały ją na wskroś. Po chwili ruda spuściła wzrok speszona. 
-Jak mnie znalazłeś?
Kąciki ust Louisa zadrżały. 
-Mówiłem ci… Mam swoje sposoby.
Willow cofnęła się o krok, gdy Louis szybko zbliżył się do niej.
-Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy. 
Po tych słowach Louis sięgnął do spinek utrzymujących włosy Willow na czubku głowy i odpiął je. 
-Co… Co robisz? 
Głos dziewczyny zadrżał pod wpływem dotyku szczupłych palców chłopaka.
-Wolę, żebyś miała rozpuszczone włosy…
-Skoro tak stawiasz sprawę…
Dziewczyna pewnym ruchem podeszła bliżej niebieskookiego i zerwała mu kaptur z głowy. 
-Jeśli ty chcesz, żebym miała rozpuszczone włosy, ty zostań bez kaptura.
Dziewczyna widziała jak chłopak prowadzi ze sobą wewnętrzną walkę. W końcu opuścił ręce, układając je wzdłuż ciała.
-Dziękuję. Nie chciałabym, żeby ludzie w okolicy pomyśleli, że wychodzę na kolację z chuliganem.
-Lepiej, żeby myśleli, że wychodzisz z mutantem? 
-Nie boję się tego, co powiedzą o twoich bliznach. Jestem dorosła i mogę robić, co chcę. Zwłaszcza, jeśli uważam, że postępuję dobrze. 
-A teraz?
-Co teraz? 
-Czy teraz wiesz jak postępujesz? 
-Tak. Daję szansę komuś, kto na to zasłużył. 
Louis uśmiechnął się lekko słysząc odpowiedź. 
-Czy teraz ty odpowiesz, jak mnie znalazłeś? 
-Dobry detektyw nigdy nie zdradza swoich źródeł…
-Muszę przyznać, ze to jest jedna z tych rzeczy, które mnie w tobie niepokoją. Zawsze wiesz gdzie mnie znaleźć, dzwonisz, chociaż nie dałam ci numeru, przyjeżdżasz, chociaż nie znasz adresu. 
Louis bez słowa podszedł do samochodu i otworzył dziewczynie drzwi. Ta wywróciła teatralnie oczami, jednak wsiadła do samochodu. Całą drogę wpatrywała się uważnie w Louisa. Wiedziała, że peszy chłopaka, jednak chciała się na niego napatrzeć zanim znów okryje swoją piękną twarz kapturem. Dla niej był idealny. Nie widziała blizn pokrywających jego twarz, tylko oczy o niesamowicie niebieskim kolorze, uśmiech mogący zawstydzić samą Atenę i twarz, która zdawała się być w każdym calu idealna. Co chwilę musiała się powstrzymywać przed wyciagnięciem ręki i dotknięciem jego szczęki pokrytej kilkudniowym zarostem, który sprawiał, że Louis był niesamowicie seksowny. Gdy w końcu zatrzymali się przed restauracją, Willow była dość spięta. 
-Louis… Może… Opowiedz mi coś o sobie. Wydaje mi się, jakbyś znał mnie na wylot, ale ja nie wiem o tobie nic.
-Co chciałabyś wiedzieć? 
-Wszystko.
Willow przygryzła wargę, czując jak policzki palą ją z zakłopotania. Wyrzuciła z siebie odpowiedź zanim zdążyła się powstrzymać. Louis zaśmiał się cicho.
-Wszystko po kolei. 
-Po prostu… Opowiedz mi o sobie. 
-Hm… Mam 22 lata. Urodziłem się w grudniu. Moi rodzice rozwiedli się, gdy byłem mały. Nigdy nie poznałem ojca. Moja mama wyszła za mąż ponownie, kiedy miałem 8 lat. Kilka lat później pojawiły się bliźniaczki. Aktualnie mieszkam poza Londynem. Powiedzmy, że zrezygnowałem z życia towarzyskiego. Mój wygląda lekko mówiąc odstrasza ludzi. Nawet teraz, mimo, że tego nie widzisz, ludzie aż drżą w środku na mój widok. Zastanawiają się też, co tak piękna dziewczyna robi z takim potworem jak ja. 
Willow dotknęła niepewnie dłoni Louisa. Po chwili, gdy jej nie odepchnął poczuła się pewniej.
-Nie mów tak. Ja nie widzę w tobie potwora. Jesteś człowiekiem, który po bliższym poznaniu zyskuje, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wiele. 
-Zmienisz zdanie, gdy poznasz mnie bliżej. 
-A cóż takiego zrobiłeś, że zasługujesz na wieczne potępienie i ogień piekielny? 
Louis odwrócił twarz, wyraźnie unikając jej wzroku. Dziewczyna w końcu nie wytrzymała. Ujęła chłopaka za podbródek i zmusiła by na nią spojrzał.
-Więc? Czekam na odpowiedź. Dlaczego myślisz o sobie tak źle? 
Louis wyszarpnął się z uścisku dziewczyny i spojrzał jej prosto w oczy.
-A, co gdybym ci powiedział, że moja rodzina nie żyje przeze mnie? 
Louis zrobił krok w stronę dziewczyny. Oddech Willow przyspieszył, gdy poczuła bliskość Jego ciała. Automatycznie cofnęła się o krok, jednak chłopak natychmiast zrobił kolejny. To trwało do momentu, gdy Willow natrafiła na zimną ścianę. Wzięła głęboki wdech i czekała na reakcję Louisa. Chłopak oparł dłonie po obu stronach jej głowy, wpatrując się w oczy dziewczyny. Powoli zbliżył usta do twarzy rudej. 
-Co byś zrobiła, gdybym ci wyznał, że jestem mordercą? Może to właśnie przeze mnie oni nie żyją…
-Nie… To nieprawda…
-Skąd wiesz? 
-Ja… Po prostu wiem! 
-To świetny argument. Chcesz wiedzieć jak zginęli? 
-Proszę cię Louis… 
-O co? Chciałaś mnie poznać. To właśnie jestem ja. Chcesz wiedzieć, dlaczego mam te blizny, albo, dlaczego nie mam rodziny? Odpowiem ci! Ponieważ ich zabiłem! Prowadziłem samochód, więc to moja wina! 
Jedna z dłoni Louisa zaciskała się na nadgarstku Willow, sprawiając dziewczynie niewyobrażalny ból. Ruda chciała być dzielna, jednak w końcu nie wytrzymała. Zaszlochała cicho, starając się wyrwać chłopakowi. 
-Louis to boli! 
Ciemnowłosy jakby dopiero teraz zauważył, co robi. Otworzył oczy ze zdumienia, natychmiast cofając rękę.
-Willow ja… Przepraszam cię.
Łzy spłynęły po zarumienionych policzkach dziewczyny. Chciała je powstrzymać, jednak nie była w stanie. Nie płakała z bólu. To były łzy strachu. Panicznego, obezwładniającego strachu, którego nie czuła już bardzo długo. W ciągu jednej minuty przed oczami stanął jej związek z Blaine ’m. Skuliła się, czując dłonie Louisa na swoich ramionach. 
-Willow, popatrz na mnie. Hey, spójrz na mnie, błagam…
Dziewczyna powoli uniosła głowę, jakby się wahała. Gdy chciała odwrócić wzrok, Louis złapał ją za podbródek.
-Proszę, daj mi szansę… Przepraszam. Zachowałem się skandalicznie i pozwoliłem by gniew nade mną zwyciężył. To się więcej nigdy nie powtórzy.
-Wiesz, kiedyś znałam kogoś, kto mówił dokładnie to samo, ale się powtarzało. Coraz częściej. Aż pewnego dnia wrócił do mieszkania i… próbował mnie zgwałcić. 
-Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił! 
-A jednak pozwoliłeś żeby gniew tobą sterował. Tamten chłopak też składał obietnice. Przyrzekał, że się zmieni i że już nigdy więcej mnie nie uderzy.
Louis spojrzał dziewczynie w oczy, starając się ją przekonać o swojej niewinności. Ta jednak była uparta. Nagle chłopak padł na kolana. 
-Lou, co ty robisz? Wstań. 
-Będę klęczał do momentu, gdy nie dasz mi drugiej szansy. 
-Lou, wstań robisz przedstawienie. 
Starsza kobieta przechodząca obok przystanęła przyglądając nam się z zaciekawieniem. 
-Proszę się zgodzić.
-Słucham? 
-Musi pani powiedzieć tak. 
Louis zaśmiał się delikatnie.
-Widzisz? Nawet ta pani wie, że zasługuję na drugą szansę.
Kobieta wyraźnie czekała na rozwój sytuacji i nie miała zamiaru odejść.
-Zgoda. Dam ci drugą szansę, ale wstań już. 
Louis wstał z podłogi przyciągając do siebie dziewczynę.
-Wiedz jednak, że to ci nie ujdzie na sucho Lou. To się nazywa szantaż emocjonalny i jest bardzo nieładny.
-Jak mnie nazwałaś?
-Ja… Przepraszam. Nazwałam cię Lou.
Chłopak uśmiechnął się lekko słysząc to zdrobnienie.
-Moja mama kiedyś tak do mnie mówiła.
-Wybacz, już nie będę.
-Nie, nie. Mów jak chcesz. 
Chłopak podał rudej dłoń i bez słowa ruszyli w stronę wejścia do restauracji. 
-Zjedzmy coś, skoro już zrobiliśmy show przed wejściem.
-Poprawka, ty zrobiłeś show.
Lou delikatnie ścisnął dłoń dziewczyny. Ta uśmiechnęła się niepewnie i pozwoliła wprowadzić się do środka. Elegancki wystrój sprawił, że Willow poczuła się jak kopciuszek w swojej sukience. Louis zauważył niepewną minę dziewczyny.
-Stało się coś? 
-Nie, po prostu… Mogłeś powiedzieć, że to elegancka restauracja. Ubrałabym się inaczej.
-Wyglądasz olśniewająco. 
Lekki rumieniec pokrył policzki dziewczyny. Usiadła na krześle i spojrzała na Louisa. Czuł się niekomfortowo nie mając kaptura na twarzy. 
-Możesz założyć kaptur, jeśli chcesz.
-Nie będzie ci to przeszkadzało?
-Będzie, ale widzę jak się męczysz. A tego nie chcę. 
Chłopak odetchnął z ulgą i natychmiast założył kaptur. 
-Dziękuję. 
Dziewczyna czuła na sobie spojrzenia wszystkich dookoła. Wiedziała, że razem z Louisem wzbudzają nie małe zainteresowanie. Nerwowo potarła dłońmi o bluzkę, starając się zatuszować zmęczenie. Po chwili poczuła szczupłe palce Louisa oplatające jej nadgarstek. Uniosła głowę i spojrzała chłopakowi w oczy. Ten lekko się uśmiechnął, chcąc dodać jej otuchy.
-Wiesz, że w każdej chwili możesz po prostu wstać i wyjść? 
Willow zaśmiała się ściskając delikatnie dłoń bruneta.
-Nie. Chcę tu być.
-Jesteś pewna? Wydajesz się być zestresowana?
-Troszkę. Nie przywykłam do tego, ze wszyscy ludzie w restauracji patrzą się na każdy mój ruch.
-Powinienem wybrać jakieś mniej uczęszczane miejsce.
-Zwariowałeś? Nie mamy powodu, żeby się chować. 
-Czuję się jakbym prowokował wszystkich swoją obecnością tutaj. 
-Nie denerwuj się. Po prostu… Zjedzmy obiad, porozmawiajmy. Potem odprowadzisz mnie do domu i wszystko skończy się dobrze.
Chłopak zaśmiał się lekko. Dziewczyna poczuła znajomy dreszcz przebiegający po plecach.
-A gdzie żyli długo i szczęśliwie? 
-Na to będziesz musiał poczekać…
Louis wzruszył ramionami i przywołał kelnera. Młody chłopak ubrany w olśniewająco biały fartuch prawie natychmiast zjawił się przy stoliku.
-Witam, mam na imię Sean i będę państwa obsługiwał. W czym mogę pomóc?
Willow wpatrywała się w Louisa, gdy ten zamawiał. Nawet, gdy rozmawia o przystawkach, wygląda jak przywódca, pomyślała. Dziewczyna zamyśliła się tak bardzo, że ocknęła się dopiero, gdy zobaczyła dłoń Louisa.
-Świetny początek. Jeszcze nic nie powiedziałem a ty już przysypiasz.
-Wybacz. Miałam dość stresujący dzień… Mało spałam. 
Niebieskie oczy Louisa zmrużyły się lekko.
-Chcesz mi o tym opowiedzieć?
-Nie wiem czy jest, o czym…
-Słucham uważnie. 
Willow sama nie wiedziała, dlaczego zaczęła mówić. Jednak, gdy już zaczęła, słowa wypływały z jej ust potokiem, którego nie była w stanie powstrzymać. Opowiedziała chłopakowi o wszystkim. Niepewności przed przyszłością, strachu o przyjaciela, wrogości do nowego właściciela. Widziała koncentrację wymalowaną na jego twarzy. Cisza nastąpiła, gdy przyniesiono ich zamówienia. Zdumiona dziewczyna patrzyła na talerz, na którym znajdowała się jej ulubiona potrawa. Spojrzała na Louisa, który uśmiechał się tajemniczo.
-Muszę pytać skąd wiesz, że to moja ulubiona potrawa? 
-Wtedy odpowiem to samo, co zawsze…
-Mam swoje sposoby… 
-Dokładnie. Powiedzmy, że zgadywałem. 
-Wiesz, że to niemożliwe, prawda? 
 -Owszem, ale możemy przyjąć taką wersję…
Ruda wywróciła oczami, jednak nie kontynuowała tematu. Od czasu do czasu unosiła wzrok i napotykała niebieskie tęczówki wpatrujące się w nią intensywnie. Gdy skończyli jeść, napięcie zaczęło wzrastać. Obydwoje czuli, że wieczór dobiega końca, jednak żadne z nich nie miało ochoty na rozstanie. Dziewczyna czekała na ruch ze strony chłopaka, ten natomiast zwlekał ze wszystkim do ostatniej chwili. W końcu jednak oboje powoli unieśli się z krzeseł. Louis niepewnie chwycił drobną dłoń Willow, jakby bał się, że w jednym momencie dziewczyna zniknie. Ta jednak tylko uśmiechnęła się, czując jak policzki palą ją z zakłopotania. 
-Jeszcze tylko rachunek i wynosimy się stąd, prawda?
-Już się bałam, że jesteś typem faceta, który wychodzi bez płacenia…
-To by znaczyło, że nie mam szacunku do czyjejś pracy. A tak nie jest.
Willow kiwnęła głową ze zrozumieniem i pozwoliła zaprowadzić się do kasy. Kelner stojący najbliżej lady spojrzał na Louisa. 
-Chciałem zapłacić rachunek. 
Kelner uśmiechnął się niepewnie. 
-Mógł pan poczekać przy stoliku, doniósłbym rachunek. 
Willow zaśmiała się pod nosem.
-Proszę mu wybaczyć. Jest trochę niecierpliwy.
-Cóż, klient nasz pan. Proszę poczekać chwilę, zaraz przyniosę państwa rachunek.
Niebieskie oczy Louisa wpatrywały się cierpliwie z Willow, czekając, aż dziewczyna spojrzy na chłopaka. Ta jednak uparcie wpatrywała się w jeden punkt przed sobą, jakby bała się spojrzeć w oczy bruneta. Popatrzyła na niego, gdy ten odwrócił wzrok. Kelner z uśmiechem położył przed nimi małą czerwoną książeczkę. 
-Czy to wszystko panie Tomlinson? 
Willow, która wpatrywała się w Louisa dopiero po chwili zrozumiała, co usłyszała. Pokręciła głową, jakby się przesłyszała. 
-Słucham, co pan powiedział? 
-Ja… Zapytałem pana Tomlinsona czy to wszystko… 
Dziewczyna parsknęła śmiechem, jednak teraz wcale nie było jej do śmiechu. Louis zacisnął dłonie, czekając na jej reakcję. 
-Chyba żartujecie… 
Szare oczy dziewczyny spojrzały na Louisa. 
-Powiedz mi, że to jest jakiś durny dowcip. Powiedz! 
-Will, ja…
-Mam na imię Willow! Ale ty to już wiesz, prawda!? 
-Willow daj sobie wyjaśnić…
-Co chcesz mi wyjaśniać Louis?! Czy tutaj jest w ogóle, co wyjaśniać!? Jak… Jak mogłeś!? Opowiedziałam ci o wszystkim! O nienawiści do… ciebie. Powierzyłam ci każdy sekret, a ty… 
Willow czuła jak powoli zaczyna brakować jej słów. Czuła się oszukana, zdradzona i całkowicie zawiedziona. Cofnęła się patrząc na chłopaka z odrazą. 
-Nie mogę uwierzyć, że ci zaufałam. Masz rację, jesteś potworem. 
Zanim Louis zdążył zareagować, ruda wybiegła z lokalu, pozostawiając wszystkich w pełnym zdumieniu. Tomlinson zacisnął zęby, wsunął odpowiedni banknot w książeczkę z rachunkiem i ruszył w pogoń za dziewczyną.
-Willow! Zaczekaj! 
Dziewczyna jednak nie miała zamiaru słuchać. Słysząc w oddali głos Louisa, przyspieszyła. Biegła bez przerwy, aż do momentu, gdy płuca zaczęły ją piec z nadmiaru wysiłku. Widząc, że Louisa nie ma w pobliżu, kucnęła pod ścianą i pozwoliła sobie na kilka głębszych oddechów. Łzy rozczarowania i złości spływały jej po zmarzniętych policzkach. Czuła się oszukana i zdradzona. Jak mogła tak łatwo zaufać facetowi, którego w ogóle nie znała? Powinna od razu zauważyć, że coś jest z nim nie tak. Zawsze był obok. Wiecznie wiedział gdzie jest, co robi i jak ją znaleźć. To powinno ją zastanowić. Niestety czasami serce decyduje za nas. I tym razem właśnie tak było. Willow pozwoliła, by serce przytłumiło to, co od samego początku podpowiadał jej rozum. Louis to jej wróg i powinna go nienawidzić.  Tylko, dlaczego czuła taki przeraźliwy ból i zawód na myśl o tym, że ją okłamał? Zacisnęła usta, podniosła się z chodnika i szybkim krokiem oddaliła się od restauracji, starając się zapomnieć o Louisie. On nie był stworzony dla niej, a ona… musiała nauczyć się nienawidzić człowieka, który chciał zniszczyć jej bliskich. Niestety wiedziała, że to nie będzie proste…

--------------------------------------------------
Myśleliście, że o was zapomniałam? :D SKĄD! Dziękuję was z całego mojego serducha za te trzy tysiące osób które odwiedziły mojego bloga! <3 Każda osoba, która tutaj zajrzała jest dla mnie cenna :)) Chcę bardzo mocno podziękować moim dwóm cudownym przyjaciółkom, które znosiły moje niezdecydowanie przy zmianie szaty graficznej bloga :D Kocham was Aggs i El!<3 Dziękuję też mojej siostrze,która zostawia zawsze cudownie długie komentarze :) Nie myśl,że cię nie doceniam mała!:P Specjalnie dla ciebie cytat z "Pogody na miłość" :) Poza tym dziękuję,ze wszystkie wasze komentarze. Każde wasze słowo jest dla mnie pobudzające i cudowne :) Mam nadzieję,że podoba wam się nowa szata graficzna i kursor :) Może spróbujecie coś skopiować prawym klawiszem?:D Nie mogłam się oprzeć!:P A więc nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić na kolejny rozdział :) Enjoy! <3

9 komentarzy:

  1. Rozdział wręcz zajebisty :D przyznam, że na początku miałam łzy w oczach, a w momencie jak Lou klęczał, uśmiechałam się szeroko do ekranu jak głupia ;)
    Dobrze, że Willow dowiedziała się, że pan Tomlinson i Louis w kapturze to jedna osoba, ale jednak wolałabym, żeby mu wybaczyła :P
    Powiem szczerze, że poprzedni szablon podobał mi się bardziej, ale ten też jest fajny :)
    Gratuluję tak dużej ilości wejść i życzę duuużo weny :D

    Dzisiaj wieczorkiem (rzecz jasna, jeszcze przed 21 :P) zapraszam na kolejny rozdział u mnie ;) pozwolę sobie napisać do Ciebie na tt jak go udostępnię ;)
    Całuję :*
    @mroczek_ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku?Znaczy cytat? :) To nie moja zasługa a Peyton Sawyer:D No chciałam dodać jakiś komediowy wątek co by za słodko nie było :P No niestety,ale nie mogłam już dalej czekać a dlaczego,zobaczysz dalej!:D Mi też się podobał,ale uznałam,że pora na jakieś zmiany,za ciemno mi było:P Dziękuję za miłe słowa i napewno wdepnę do ciebie jak tylko dodasz! <3

      Usuń
  2. Jak zwykle, zachwycasz ! ;*
    Masz mi tu szybciutko następny pisać!!! ^^
    Ale niestety, albo masz problem z szablonem, albo to u mnie się tak źle wyświetla ;/
    Ale szablon mało ważny, przy tak świetnej treści ;)
    Chociaż moim zdaniem troszkę zbyt szybko wyjawiłaś Will nazwisko Lou, mogłaś jeszcze poczekać trochę, ale i tak jest cudowne *.*

    /http://niall-horan-polish-imagine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dziękuję<3 Zdradzę ci sekret,że już mam kilka kolejnych rozdziałów napisane!:D Ale,żeby nie było wam za dobrze to muszę jakoś ograniczać dawkę mojej...twórczości!:P Czasami też mi się zdarza,że nie wyświetla sie prawidłowo,wtedy z reguły wystarczy odświeżyć i już działa jak należy xD Mam nadzieję że i u ciebie zacznie działać jak należy. Może to przez przeglądarkę?Czego uzywasz?Ja wszystko robię google chrome.

      Usuń
  3. hej . Tak tak to znowu ja. Zacznijmy od szablonu ostatecznie badziej podobał mi się brązowy ale może powinnaś spróbować bordowego ale ten też jest bardzo ładny . Dziękuje ci bardzo za mój ukochany cytat z Pogody na Miłość. Uwielbiam go. Louis mówiązy mam swoje sposoby kied odpowiada Willow sąd wie o niej tak wiele. Bardzo dobre. Tak sobie tylko myślę Czy ta odpowiedź oznaczała : Stercz przed twoim domem i śledzę każdy twój ruch ale nie martw się nie jetem psycholem...??:D:D ciekawe:D Louis klęczący przed Willow ciekawa wizja już myślałam że mu nie wybaczy swoją drogą zachował się dość emocjonalnie więc ja też bym się przestraszyła.Ale wybaczyć bym wybaczyła Louisowi zawsze:D:DNiestety kiedyś Willow musiała się dowiedzieć jak szanowny nasz Louis się nazywa. Zachowała się jak najbardziej normalnie tylko ciekawe co teraz szanowny pan Tomlinson zrobi żeby jej to wyjaśnić. Myślę że będzie mia trudne zadanie bo Willow przeiez ma dwóch ochroniarzy. Christoph i Nialler napewno dadzą mu popalić chyba że Willo nic nie powie:D Dziekuje ci bardzo za dedykację wzruszyłam się tak bardzo bardzo bardzo... Ej i nie jestem juz taka mała haha ale musisz wiedzieć że jestem tu dla ciebie zawsze.. A to dla ciebie siostrzyczko:d "You'll never love yourself half as much as I love you.
    You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
    If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
    Like I love you" Kocham twój blog i czekam na więcej :*:* Twoja Nikita

    OdpowiedzUsuń
  4. hej bardzo podoba mi się twój blog. Ja w prawdzie dopiero zaczynam ale zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://love-and-puredestiny.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. hej dzięki za odwiedziny na moim blodu poajwił sie drugi rozdział niestety nie mam twittera więc będę cię informować tutaj ty też informuj mnie na moim blogu w komentarzach. Moze polecisz mnie swoim znajomym:) bardzo chętnie przyjmę twoją pomoc jeśli chodzi o dodanie odtwarzacza muzyki albo zmianie szblony .Dzieki za szczerość nic mnie nie uraziło mam nadzieje że w 2 odcinku będzie lepiej zapraszam na : http://love-and-puredestiny.blog.pl/ M.

    OdpowiedzUsuń
  7. W tym rozdziale Louis i Willow zbliżyli się do siebie co mi się bardzo spodobało. Pod koniec trochę się zasmuciłam ale było genialne czułam jakby to się działo przede mną xD Pisz dalej bo ja się chyba uzależniłam od twojego boga tak mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń