29 listopada 2013

Chapter Seven

 Bańka mydlana. Otaczamy się nią wszyscy. Dla bezpieczeństwa, ze strachu, z potrzeby samotności. Każdy z nas ma inny powód, a jednak kryjemy się w nich. Staramy się nie robić tego zbyt często, ponieważ mimo potrzeby samotności mamy tą drugą, dominującą. Potrzebę bliskości. Nie ma na świecie istoty, która nie szuka swojej drugiej połówki jabłka, pomarańczy, czy po prostu bratniej duszy. Tej jednej jedynej osoby, która rozumie nas bez słów i zna nas tak samo dobrze ja my sami. Wie, kiedy cierpimy lub wręcz przeciwnie. Człowieka, z którym będziemy mogli spędzić resztę naszego życia, wiedząc, że nie popełniliśmy błędu wybierając tą osobę.

Willow wiedziała jak wygląda taka bańka. Otaczała się nią już wielokrotnie i nie sądziła by kolejny raz miał pomóc. Zamknęła się w niej po śmierci matki, a wcześniej, gdy nie radziła sobie z samotnością w szkole. Tym razem to było coś zupełnie innego. Pozwoliła sobie myśleć, że jest ktoś, kto interesuje się nią tak po prostu. Nie sądziła, że człowiek, który tak bardzo ją zaintrygował, jest tym samym, który chce ją zniszczyć. Nadal starała się zrozumieć jak mogła pozwolić mu się do siebie tak zbliżyć. Dziewczyna parsknęła ironicznym śmiechem, gdy przypomniała sobie ich rozmowę podczas kolacji. Aż zbyt wyraźnie dała mu do zrozumienia, co myśli o nowym właścicielu kamienic, czyli o nim. Policzki paliły ją z zakłopotania. Ruda spojrzała na wyświetlacz telefonu i westchnęła opadając głową w poduszkę. Louis nie poddawał się. Nadal dzwonił do niej kilkanaście razy dziennie, chcąc z nią porozmawiać. Pod tym względem Willow była jednak stanowcza. Kategorycznie odrzucała każdy, choćby najmniejszy kontakt z Tomlinsonem, bojąc się własnej reakcji. Wystarczył fakt, że w nocy nie mogła panować nad uczuciami. Kraina snu raz spełniała jej najskrytsze myśli, po to by następnego dnia zaprowadzić ją w najgorszy koszmar. Co chwilę budziła się w środku nocy, oblana zimnym potem w przekonaniu, że ktoś ją obserwuje. Po kilku dniach uznała, że popada w paranoję. Z ogromnym poczuciem winy wzięła kilka dni zaległego urlopu i wyjechała poza Londyn. Postanowiła spędzić parę dni w całkowitym odosobnieniu, odetchnąć od kłopotów i Louisa, który codziennie rano pojawiał się w antykwariacie. Dziewczyna zamknęła oczy przypominając sobie jedną z ich pierwszych rozmów po jej wyjściu z restauracji. 

Willow dotarła do domu prawie godzinę po wyjściu z restauracji. Łzy nadal spływały jej po policzkach. Nie umiała ich zatrzymać. A może organizm chciał wypłukać z jej ciała cały ból, jaki w sobie tłumiła? Nie wiedziała tego. Ciemne okna wyglądały dość przygnębiająco, jednak wolała nie dzwonić po przyjaciół. Obaj byli nadopiekuńczy i mogli narobić sobie kłopotów przez męskie porachunki z Louisem. Podświadomie czuła, że Louis nie podda się tak szybko. Jednak, gdy zobaczyła znajomy samochód, uniosła brwi zdumiona. Szybki jest, pomyślała. Ruda z uniesioną głową minęła samochód, ostentacyjnie ignorując chłopaka opartego o maskę. 
-Porozmawiasz ze mną? 
Willow pozwoliła by jego pytanie przeleciało pomiędzy jej uszami. Nawet przez sekundę nie przeszło jej przez myśl by dać mu szansę na wyjaśnienie wszystkiego. Louis jednak też nie umiał dać za wygraną. Odepchnął się od samochodu i ruszył za dziewczyną. Ta tylko przyspieszyła kroku. Kroki Louisa odbijały się echem w głowie Willow, która bezskutecznie starała się to wyciszyć. W końcu nie wytrzymała. Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła napięcie stając twarzą twarz ze swoim prześladowcą. 
-Zostaw mnie.
-Daj mi wyjaśnić…
Ruda zmrużyła niebezpiecznie oczy przyglądając się chłopakowi. 
-Tutaj nie ma nic do wyjaśniania. Wszystko jest już tak jasne, że bardziej być nie może. 
-Willow, daj mi…
-Szansę? Na co? Kolejne kłamstwo? Co tym razem przede mną zataisz Louis? A może powinnam się do ciebie zwracać ‘panie Tomlinson’? 
-Wystarczy Lou. Nie chcę, żeby sprawa z kamienicami popsuła nasze relacje…
-Sprawa z kamienicami? Chyba zapominasz o trzech bardzo ważnych aspektach. Po pierwsze ja mieszkam w jednej z tych kamienic, po drugie, wyrzucasz mojego najlepszego przyjaciela na bróg bez skrupułów, a po trzecie… Nie mamy żadnych relacji. Jesteś potworem i chcę, żebyś zniknął z mojego życia. 
-Willow przestań, zanim powiesz coś, czego będziesz potem żałować. 
-Jak na przykład to? Nienawidzę cię Louisie Tomlinsonie i żałuję, że kiedykolwiek pojawiłeś się w moim życiu. Chciałabym, żebyś był martwy. 
Zanim Louis zdążył cokolwiek powiedzieć, Willow odwróciła się napięcie, bojąc się, że chłopak zobaczy łzy skrzące się w jej oczach. Wiedziała, że zraniła go tymi słowami do żywego, jednak nie mogła się teraz cofnąć. Zacisnęła dłonie w pięści i zaczęła biec tak szybko, jak potrafiła. Gdy dobiegła do drzwi swojego mieszkania, była cała czerwona a w płucach czuła nieprzyjemne kłucie. Zastanawiała się czy to zmęczenie, czy może jej sumienie dawało o sobie znać. Szybko wygrzebała z kopertówki klucze i drżącymi rękami otworzyła drzwi. Gdy tylko zamknęły się za nią Ruda osunęła się po ścianie na podłogę, czując jak wszystkie siły ją opuszczają. Biła się z własnymi uczuciami, do końca nie wiedząc jak sobie z nimi poradzić. Poczuła się bezpiecznie dopiero za drzwiami sypialni, odgrodzona od świata zewnętrznego i Louisa. Wiedziała, że to nie będzie trwało wiecznie. Louis umiał ją znaleźć nawet na końcu świata, więc Londyn nie stanowił dla niego zbytniego wyzwania. Zwłaszcza, że wiedział gdzie mieszka i pracuje. Łzy bezradności spłynęły po jej policzkach i mimo usilnych prób nie chciały zniknąć. Dziewczyna podskoczyła w ciemności jak oparzona, gdy telefon zaczął dzwonić. Spojrzała na wyświetlacz i odetchnęła z ulgą widząc zdjęcie przyjaciela.
-Christoph?
-Jak randka z duchem? 
-On nie jest duchem… 
-Co się stało? Brzmisz, jakbyś płakała. 
-Mam katar, to wszystko. 
-Naprawdę uważasz, że jestem równie naiwny, co Niall? Znam cię od lat. Powiedz mi, co się stało. 
-Ja… Po prostu jestem zmęczona to wszystko. 
-Dobrze się bawiłaś? 
Dziewczyna przez chwilę myślała nad odpowiedzią. 
-Jak nigdy w życiu… 
-Cieszę się, w takim razie odeśpij zarwany wieczór i widzimy się jutro w pracy, tak? 
-Jak zawsze, do zobaczenia jutro szefie. 
Ciepły śmiech chłopaka pożegnał Willow. Ruda przymknęła oczy zastanawiając się, dlaczego skłamała. Po chwili uznała, że nie ma potrzeby bardzie martwić Christopha. Miał na głowie wystarczająco własnych problemów, by nie zamartwiać się nieudaną randką czy pogruchotanym ego swojej przyjaciółki. Całą noc starała się zasnąć, jednak, gdy tylko przymykała oczy, pod powiekami pojawiała się twarz Louisa. Tak jakby, ten obraz miał prześladować ją do końca życia. Gdy w końcu zasnęła wyczerpana wierceniem się, był to sen niespokojny i pełen zawirowań. Nad ranem miała już wszystkiego serdecznie dość. Była niewyspana, zestresowana i wiedziała, że to nie koniec. Już z daleka widziała spiętego Christopha, który wyraźnie na kogoś czekał. Gdy podeszła bliżej, chłopak tylko wskazał na ciemny samochód zaparkowany kilka metrów dalej i z zaciśniętymi wargami wszedł do środka. Willow zmrużyła oczy i wpatrywała się w auto, czekając. Po chwili wyszedł z niego nie, kto inny jak Louis. Dziewczyna uniosła wysoko brwi i odwróciła głowę ostentacyjnie. 
-Czego tu chcesz? 
-Chciałem porozmawiać… 
-Nie mamy, o czym. A teraz bądź tak dobry i odjedź stąd. Wkurzasz mojego szefa i przyjaciela. 
Na twarzy Louisa pojawił się ironiczny uśmieszek. 
-Ah tak… Cudowny Christoph Watrin. Zapomniałbym. A więc leć, zajmij się swoim cudownym „przyjacielem” … 
Chłopak pokazał cudzysłów w powietrzu. Willow prychnęła zdenerwowana. 
-Co to miało znaczyć? 
-Chyba nie zdajesz sobie sprawy, że Christoph chce być dla ciebie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Otwórz oczy dziewczyno...
-Daj spokój! Wszędzie widzisz podstępy… 
-Nie, po prostu jestem jedyną osobą, która jest w stanie ci to powiedzieć prosto w oczy. 
-A teraz ja będę taką osobą w stosunku do ciebie. Jesteś podłym kłamcą i oszustem. Wybacz, że jestem jedyną osobą w twoim towarzystwie, która może ci to powiedzieć. 
Willow zrozumiała, że powiedziała o jedno zdanie za dużo o sekundę za późno. Chciała coś powiedzieć, jednak chłopak odwrócił się napięcie i odszedł. W połowie drogi jednak się zatrzymał. Powoli, jakby wahał się przed powrotem, odwrócił się. 
-Pamiętaj o jednym Willow. Radzę trzymać ci język za zębami, bo wciąż jestem właścicielem tej kamienicy… 
Po tych słowach odwrócił się i odszedł, zanim ruda zdążyła cokolwiek powiedzieć. Dziewczyna stała zdumiona, nie wiedząc, co powiedzieć. Wiedziała, że przesadziła używając tych słów, jednak Louis także nie był fair. W końcu dała za wygraną i weszła do środka. Tak jak się spodziewała Christoph siedział z ponurą miną za kasą i wpatrywał się pustym wzrokiem w przestrzeń przed sobą.
-Christoph? 
Chłopak na moment podniósł głowę, jednak zaraz znów spojrzał w punkt znajdujący się za dziewczyną.
-Wszystko w porządku? 
-Chciałbym abyś się nie spóźniała, oraz jeśli możesz powiedz swojemu… chłopakowi, że w tych godzinach pracujesz i nie masz czasu na romanse.
Willow zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc zachowania przyjaciela. 
-Mogę wiedzieć, co cię ugryzło? 
W tym momencie z zaplecza wyszedł uśmiechnięty Niall. 
-Ja mogę ci powiedzieć, co go ugryzło… 
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Horan pewnie dawno padłby pod wpływem morderczego wzroku Watrina. 
-Zamknij się! 
Zdumiona Willow spojrzała najpierw na jednego, potem na drugiego. Wiedziała, że Niall i Christoph za sobą nie przepadają, jednak nigdy nie słyszała by tak się do siebie odzywali nawzajem. 
-Ok, kto mi wyjaśni, co stało się podczas weekendu? 
Ruda spojrzała na Nialla, który jedynie uśmiechał się chłodno. 
-Niall? 
Irlandczyk uniósł dwie ręce i pokręcił przecząco głową.
-Zapomnij. Wy dwoje musicie to sobie wyjaśniać miedzy sobą. Ja się w to nie mieszam.
-Niall! 
Chłopak jednak pokręcił głową i bez słowa zniknął ponownie za drzwiami. Dziewczyna spojrzała pytająco na Christopha.
-Może w takim razie ty mi wyjaśnisz, o co w tym chodzi? 
-Lepiej powiedz jak minęła ci randka z panem cudownym… 
W uszach rudzielca zadźwięczały ironiczne słowa Louisa. Nagle dziwne zachowanie Christopha zaczęło do siebie pasować.
-Chris, czy ty… Jesteś o mnie zazdrosny? 
Chłopak uniósł głowę i spojrzał na przyjaciółkę wyraźnie poruszony.
-Nigdy nie mówisz do mnie Chris… 
-Bo tego nie znosisz. 
-Nigdy tego nie powiedziałem. Po prostu zawsze…
-Zawsze mówiłam do ciebie Christoph. Byłam przekonana, że irytuje cię, gdy mówię do ciebie Chris… Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. 
Chłopak wstał z krzesła i podszedł do dziewczyny. Powoli położył jej ręce na ramionach i uśmiechnął się lekko. 
-Jesteś dla mnie jak siostra. Nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić…
-Odpowiedz na pytanie. Jesteś o mnie zazdrosny? 
-A gdybym był? Co wtedy? 
-Christoph… 
-Zapomnij. Po prostu powiedz jak randka. 
Dziewczyna usiadła na najbliższym krześle i dmuchnięciem starała się odgarnąć pojedyncze kosmyki opadające jej na oczy. 
-Właściwie wszystko było dobrze. 
-Więc, dlaczego masz minę, która mówi coś zupełnie innego.
-Było cudownie, do momentu, gdy przyszedł moment zapłaty za rachunek.
-Tylko mi nie mów, że wyciął numer pod tytułem „zapomniałem portfela”! To byłby skandal. 
-Nie, nie to zupełnie nie to. Możesz zawołać Nialla? 
Zdziwiony Christoph bez słowa przyprowadził Irlandczyka.
-Co się dzieje? 
-Nie wiem… Kazała mi po ciebie pójść, sam nic nie wiem. 
-Możecie usiąść? 
-Ok, teraz nas przerażasz. Co się dzieje? 
-Jak wiecie, byłam wczoraj na randce z Louisem.
-Wybacz, że nie czytaliśmy pierwszej strony gazet, ale tak się składa, że wiemy o tym.
Willow wywróciła oczami ignorując złośliwy komentarz Christopha. Spojrzała na Nialla szukając w nim sojusznika. Ten tylko uśmiechnął się zachęcająco. Dziewczyna odetchnęła głęboko i kontynuowała. 
-Poszłam z nim na kolację do restauracji. Po kolacji podeszliśmy zapłacić rachunek, ponieważ Louis nie chciał czekać zanim nam go doniosą.
-Ktoś tu jest niecierpliwy.
-Christophie Richardzie Watrin czy możesz się zamknąć i dać mi skończyć!? 
Chłopak natychmiast zamilkł. Ruda uśmiechnęła się lekko, wyraźnie zadowolona ze zmieszania, jakie wywołała u przyjaciela. 
-Chciałam wam tylko powiedzieć, że facet, z którym poszłam wczoraj na randkę i który dzisiaj rano czekał na mnie pod antykwariatem to nikt inny jak nowy właściciel kamienic…
Niall otworzył szeroko swoje niebieskie oczy nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. 
-Żartujesz, prawda? 
-Chciałabym Niall. Niestety widziałam jak podpisuje rachunek swoim nazwiskiem. Tym samym, które jest na papierach i które ciągle powtarzał mój ojciec przez telefon. 
Christoph siedział nieruchomo, nie mówiąc ani słowa. Jego oczy były puste a wyraz twarzy nieobecny. Wyglądał, jakby nie docierały do niego słowa Willow. 
-Christoph, słyszałeś mnie?
Blondyn przez chwilę jeszcze nie podnosił głowy. W końcu, gdy to zrobił, jego oczy były ciemne ze złości. 
-Spotkasz się z nim jeszcze? 
 Zdumiona Willow przez chwilę nie wiedziała, co ma powiedzieć. W końcu, gdy się odezwała, głos drżał jej z emocji. 
-Poważnie? To jest jedyne, co cię interesuje? Mówię ci, że facet, z którym byłam na randce to nasz nowy wróg a ty jedyne, o co pytasz to, czy się z nim jeszcze spotkam? Niemożliwe! 
Willow machnęła rękami, jakby nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Spojrzała na Nialla, szukając w nim wsparcia, jednak ten tylko wzruszył ramionami, nie chcąc się wtrącać w sprzeczkę przyjaciół. 
-Po prostu… Jestem ciekawy. 
-Jak zawsze… Szkoda tylko, że nie interesuje cię los twojego antykwariatu i mieszkania. 
Christoph chciał coś powiedzieć, jednak dziewczyna nie dała mu na to szansy. Uniosła wysoko głowę i ignorując przyjaciela wyszła na zaplecze. Przez cały dzień unikała rozmowy z nim. W końcu jednak Niall, który przez cały dzień miotał się pomiędzy nimi nie wytrzymał napięcia panującego dookoła. 
-Willow, możesz na moment tu przyjść? 
Ruda spojrzała w kierunku, z którego dobiegał głos Irlandczyka. Pożegnała ciepłym uśmiechem ostatnią klientkę i przewracając oczami ruszyła na zaplecze.
-Co się stało? 
-Musisz mi pomóc! 
-Niall, jeśli to kolejny z twoich podstępów, żebym zobaczyła jak robisz z siebie kompletnego idiotę, to obiecuję ci, że od dzisiaj stołujesz się naprzeciwko! A z tego, co wiem tam nie mają… 
Dziewczyna umilkła, gdy zobaczyła Christopha. Widziała, że chłopak chce coś powiedzieć, jednak celowo odwróciła wzrok w drugą stronę. 
-Niall, gdzie jesteś i o co chodzi? Pracuję. 
Gdy nikt się nie odezwał, dziewczyna ruszyła w stronę drzwi, jednak w tym samym momencie pojawił się przy nich Niall. Zanim zdążyła zareagować, chłopak już zatrzasnął jej drzwi przed nosem.  
-Niall? 
-Dogadajcie się! 
-Słucham? Niall, to wcale nie jest śmieszne! 
-Owszem, masz rację. Myślisz, że zabawne jest skakanie między waszą dwójką? Napięcie w budynku dzisiaj sięga zenitu a ja mam tego serdecznie dość. Otworzę was dopiero wtedy, gdy usłyszę, że rozmawiacie ze sobą.  
-Niall! Wypuść mnie stąd w tej chwili! Chcesz nas zagłodzić? A nasze potrzeby fizjologiczne? 
-Macie tam łazienkę i wszyscy dobrze o tym wiemy. A co do jedzenia… Spójrz pod stół, mała. 
Dziewczyna po chwili wahania popatrzyła w miejsce, o którym mówił chłopak. Zobaczyła reklamówkę z jedzeniem. 
-Niall, ok dogadamy się, obiecuję ci, ale wypuść mnie. 
-Nie! Mam słyszeć, że tłumaczycie sobie wszystkie wasze nieścisłości!
Willow spojrzała zdumiona najpierw na Christopha a potem na drzwi, za którymi znajdował się Horan. Po chwili usłyszała ciche parsknięcie od strony Christopha. Niepewnie spojrzała na blondyna. 
-Spójrz, jaki nasz mały ziemniaczek zrobił się przemądrzały…
Ruda zaśmiała się słysząc te słowa. Niall nie znosił, gdy ktoś tak do niego mówił, więc Christoph używał tego przezwiska jak najczęściej. 
-Wiesz, że on prawdopodobnie siedzi pod drzwiami i wszystko słyszy?
Blondyn spojrzał na przyjaciółkę z uśmiechem. Od tak dawna czuł do niej dużo więcej niż tylko przyjaźń, jednak bał się przyznać do swoich uczuć nie chcąc niszczyć tego, co było między nimi. Jednak pojawienie się w życiu Willow Louisa sprawiło, że stał się nieostrożny. Nawet Niall to zauważył. Na początku naigrywał się niego, że zachowuje się jak zakochany uczniak. Zbytnia troska i sceny zazdrości. Z czasem jednak zrozumiał, że dla obydwojgu liczy się przede wszystkim dobro dziewczyny. Postanowili, więc zrobić, co w ich mocy by Willow nie dowiedziała się o uczuciu Christopha. Niestety to stawało się coraz trudniejsze. Chłopak spojrzał na dziewczynę spod przymrużonych powiek. Czuł, że go obserwuje, nie chciał jednak nic na niej wymuszać. W końcu usłyszał ciche chrząknięcie. Uniósł głowę i niepewnie uśmiechnął się do przyjaciółki. 
-To, co? Porozmawiamy? 
-A, po co się spieszyć? Mamy jedzenie, toaletę i całkiem niezłe warunki. Niech Niall teraz pobawi się w sprzedawcę.
-Jesteś tego pewien? Myślałam, że nie ufasz mu na tyle by powierzyć mu kaktusa, a co dopiero antykwariat. 
-Tobą umiał się zaopiekować, gdy ja wyjechałem. 
Ruda przygryzła wargę opuszczając wzrok. 
-Mówisz, jakbym była małym dzieckiem…
-Nie jesteś ani mała, ani dzieckiem, ale sama wiesz, że czasem każdy potrzebuje pomocy. A gdy ty jej potrzebowałaś najbardziej, mnie przy tobie nie było. 
-Christoph… 
-Daj mi skończyć. Nigdy cię za to nie przeprosiłem. Nie ważne, co się działo ze mną. Gdy dowiedziałem się, co się stało, powinienem wsiąść w samolot i przylecieć z powrotem do Londynu. A tymczasem…
-Tymczasem rozwiązywałeś problemy związane w twoją rodziną. Ja to rozumiem Heinie… 
Chłopak uśmiechnął się szeroko słysząc ksywkę z dzieciństwa. Ruda westchnęła lekko widząc dołeczki w policzkach chłopaka. Tak dawno nie widziała na jego twarzy tak szczerego uśmiechu. Zwłaszcza odkąd dowiedzieli się o sytuacji z kamienicą. 
-Po prostu… Przepraszam. 
-Obiecuję, że jeśli spróbujesz mnie w tej chwili przytulić to się rozpłaczę. 
Christoph podniósł ręce z lekkim uśmiechem. Wydawało się, że napięcie nagromadzone przez cały dzień powoli opada. Willow usiadła na jednej z ławek stojących w kącie. Przez chwilę nic nie mówiła wpatrując się w swoje dyndające nogi. Zbierała się na odwagę by zadać przyjacielowi jedno pytanie. 
-Chris? 
Kątem oka widziała, jak brwi przyjaciela unoszą się nieznacznie. Wiedziała, że to znak, że słucha. 
-Czy ty… Powiedz mi czy ty się we mnie zakochałeś? 
Willow bała się spojrzeć na przyjaciela, kątem oka jednak widziała, jak przełyka powoli ślinę. Czuła rosnące zdenerwowanie chłopaka.
-Christoph?
Blondyn spojrzał na rudą, jakby dopiero teraz usłyszał, że do niego mówi. 
-Zadałam ci pytanie. Możesz mi na nie odpowiedzieć? 
Blondyn niepewnie spojrzał w oczy przyjaciółki nie wiedząc, co powiedzieć, po chwili, gdy się odezwał jego głos drżał. 
-Oczekujesz szczerości? 
-Oczywiście, przecież jesteśmy przyjaciółmi…
-W takim razie nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie.
Po tych słowach Christoph wstał otrzepując spodnie z nieistniejącego brudu i zapukał w drzwi, które po chwili wahania się otworzyły. Niall, który stał w drzwiach uśmiechnął się do kompana wyrozumiale i klepnął lekko w ramię. Tamten jednak zignorował ten gest i z wzrokiem utkwionym w ścianie, ruszył do wyjścia. Willow stała kompletnie oniemiała na środku pokoju, nic z tego nie rozumiejąc. Spojrzała na Horana w nadziei na jakieś wytłumaczenie, jednak ten tylko pokręcił głową.
-Niall! Jeśli coś wiesz, powiedz mi! 
Irlandczyk uśmiechnął się smutno w kierunku przyjaciółki.
-Wybacz mi mała. Bardzo chciałbym ci powiedzieć, bo wiesz jak nie znoszę mieć przed tobą tajemnic, ale po prostu nie mogę. Sam dowiedziałem się przez… przypadek. To nie jest moja sprawa, tylko twoja i Christopha. To on powinien ci to wszystko wyjaśnić.
-Więc, dlaczego tego nie zrobił? Zastosował unik i zwiał! 
-Daj mu czas. Wiesz sama doskonale, że on nie jest prostym człowiekiem. Zmagał się z wieloma kłopotami i to jest jeden z nich. Trzymał to wszystko w sobie zbyt długo… 
-Ale… Dlaczego teraz? 
Chłopak spojrzał na dziewczynę z politowaniem. 
-Zastanów się…
-Chodzi o Louisa? 
-Tak. Wiesz… Kiedy pierwszy raz powiedziałaś nam o Louisie, nie uwierzyliśmy ci. Jednak nie widziałaś się, gdy o nim mówiłaś…
-Co masz na myśli? 
-Cóż… Powiedzmy, że… promieniałaś. Potem było już tylko gorzej. Willow, którą ja znam nigdy nie umówiłaby się na randkę z nieznajomym. Zwłaszcza, gdy ten nieznajomy wie właściwie wszystko na twój temat.
-Ok zrozumiałam lekcję. Mam nauczkę na przyszłość. 
-Miejmy nadzieję…
Przyjaciel usiadł obok Willow i objął ją ramieniem. Dziewczyna położyła mu głowę na barku i przymknęła oczy, czując nagle ogromne zmęczenie.
-Niall?
-Tak, mała? 
-Boję się…
-Czego? 
-Wszystkiego. Boję się o Christopha, o to, co będzie z nami, z antykwariatem. Boję się… Louisa. 
Blondyn przytulił rudzielca z całej siły, czując, że dziewczyna lekko drży.
-Spokojnie. Damy sobie radę, tak? A o Louisa się nie martw. Masz przecież swoich dwóch niesamowitych ochroniarzy! 
-Dziękuję ci.
Dziewczyna siedziała wtulona w przyjaciela, napawając się jego ciepłem i troską. Po chwili obraz się rozmył a ruda wróciła do rzeczywistości. Przez moment czuła, jakby Niall stał obok i nadal ją do siebie tulił. Niepewnie rozejrzała się po pokoju, w którym się znajdowała. Iskry przyjemnie trzaskały w kominku, świeczki migotały za każdym razem, gdy poruszyła ręką a łóżko w rogu wyglądało wyjątkowo zachęcająco. Cieszyła się, że postanowiła wyjechać na kilka dni. Musiała to wszystko poukładać tak by pasowało. Starała się odsunąć od siebie wszystkie złe obawy. Mimowolnie dotknęła wisiorka, który dostała po śmierci matki. Teraz właśnie najbardziej potrzebowała matki… Musiała jednak walczyć z tym wszystkim sama. Nie mogła się tak po prostu poddać, przecież to nie było w jej stylu. Poza tym, nie walczyła sama. Miała przecież „swoich dwóch niesamowitych ochroniarzy!” 


To znowu ja! <3 Mam nadzieję, że jak do tej pory jesteście zadowoleni z mojej twórczości. Wiem, że dziękuję wam za każdym razem, ale to dla mnie bardzo ważne wiedzieć, że ktoś czyta to, co piszę i komuś się to podoba! Więc dziękuję wam z całego mojego serduszka! <3 W końcu po wielu poszukiwaniach udało mi się znaleźć właścicielkę cudownego cytatu z rozdziału 5! <3 STAY STRONG!SandraPawlusinska a więc dziękuję ci bardzo za odrobinę inspiracji. Gdyby nie ty, rozdział by nie powstał! <3 Jakoś osobiście mi się nie podoba ten rozdział, coś mi w nim nie pasuje,ale cóż,mam nadzieję że wam się spodoba :) Bardzo proszę o szczere i liczne komentarz! :)) Enjoy! <3 

7 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, że czekałam na rozdział z wielkim zniecierpliwieniem i w końcu się doczekałam ;) Jak zwykle, jest świetny, chociaż również mam wrażenie, że czegoś brakuje. Tak jakby akcja trochę się tutaj zatrzymała.
    Cóż, znalazłam kilka błędów interpunkcyjnych, ale da się przeżyć, więc się nie martw ;) Poza tym wydaje mi się (ale mogę się mylić), że pisze się "bruk" nie "brug", ale never mind ;)
    Cieszę się, że komentuję jako pierwsza ;)
    Czekam na następny :D

    /http://niall-horan-polish-imagine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam witam. To ynowu ja .A więc rozdział jak najbardziej cudowny, dosyć smutny. Szkoda mi trochę Louisa ale hmm sam się prosil. Christoph ...wiedziałam że jest zakochany w Willow ale mam nadzieje że zostaną TYLKO przyjaciółmi. Miałaś kilka błędów interpunkcyjnych ale naszczęście to tylko maluteńkie błedy którę mają się nijak do treści heh. Miałam wrażenie trochę że akcja nagle diametralnie się zmieniła nagle Louis pojawia się jak duch wie o niej wszystko a nagle ona dowiaduje się że on jest panem Tomlinsonem.Nie wiem czy to nie trochę za szybko chociaż za długo nie dało by się tego utrzymać w tajemnicy więc jest git :D:D Mam nadzieje że jakoś to rozwiążą bo brakowaało mi trochę postaci Louisa w tym rozdziale bo on jest absolutnie moim faworytem i odrobinę za mało go tutaj dzisiaj było. Kocham twoje opowiadanie . Wiem jestem czepialska ale za to mnie kochasz co? Przecież nie chodzi o lanei wody tylko o szczerość. Bardzo mi się podobało,poproszę więcej mojego ulubieńca hehe. Długość rozdzialu jest jak najbardziej zadowalająca jak dla mnie bo czekałam na niego dłuuugo więc nie mogłam się doczekać i naprawdę warto było czekać. Niall wogóle zamknięcie tej dwójki to było mega. Jebłam i nie wstaję haha:D:DProsiłabym o dodanie do listy piosenki Miley Cyrus 7 things i I miss you Kołysankę dla nieznajomej Perfect .Będę wdzięczna...Kocham to opowiadanie i oficjalnieto powiem a raczej napiszę jestem z ciebie dumna:) Kocham cię twoja Nikita

    OdpowiedzUsuń
  3. No i powiedz mi, co ja mam napisać... :D moje komentarze są już chyba trochę nudne, bo w każdym piszę jak świetny jest rozdział. No ale cuż, nie potrafię kłamać :P
    Więc tak, rozdział jest piękny <3 uwielbiam te takie troszkę smutawe (chyba utworzyłam nowe słowo, no ale nie ważne :P). Najbardziej podobał mi się moment jak Niall zamknął Willow i Chrisa :P hahah i te zapasy jedzenia ^.^ w ogóle chyba Horan jest moim ulubionym bohaterem ;) uwielbiam go! Ale to już chyba pisałam pod którymś z poprzednich rozdziałów :D
    Louis mnie wkurzył tym zachowaniem pod antykwariatem i jestem na niego obrażona -_-
    Jedna sprawa... Nie pisze się przypadkiem 'bruk'? :) ale to tylko moje czepialskie spostrzeżenie :P

    Bardzo!!! Bardzo dziękuję Ci za taki miły komentarz u mnie <3 przez cały tydzień czytałam go kiedy tylko miałam zły humor ;) pomagało! :3
    Dużo weny Kochana!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. hej świetny rozdział zachowanie Louisa karygodne ale i tak go kocham . Świetnie jak zawsze. Zapraszam do mnie na http://love-and-puredestiny.blog.pl/ pojawił się odcinek 3.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział zrobił na mnie duże wrażenie. Nie wiem dlaczego ale jestem za tym aby Louis i Christoph byli w dobrych stosunkach. Kocham Louisa i troche mi go szkoda. Powtarzam to co było w moich wcześniejszych komentarzach: Kocham czytać twoje rozdziały, bardzo mnie odprężają. Koffffam cie :*****

    OdpowiedzUsuń
  6. 48 years old Health Coach I Hamilton Brumhead, hailing from Le Gardeur enjoys watching movies like Chapayev and Drawing. Took a trip to Historic Town of Goslar and drives a Grand Prix. Idz tutaj

    OdpowiedzUsuń